Z okazji siedemdziesiątej piątej rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau „Newsweek” wydał dodatek – „Piekło Auschwitz”.
Na publikację składa się zbiór arcyciekawych tekstów z różnych lat. Między innymi – na str. 95-97 – artykuł Andrzeja Fedorowicza pt. „Człowiek, który nazwał ludobójstwo” – o Rafale Lemkinie, który stworzył i upowszechnił słowo; „ludobójstwo”, a także przyczynił się do przyjęcia przez ONZ w 1946 r. rezolucji, uznającej ludobójstwo za zbrodnię. Ta rezolucja umożliwiła karanie zbrodni ludobójstwa.
Dwa ostatnie akapity tego tekstu pozwolę sobie przytoczyć:
„<Ludobójstwo jest cechą arcyludzką> – uważa socjolog Lech Nijakowski. Towarzyszy mu nienawiść do obcych, irracjonalny stan umysłu oraz agresywna propaganda i ideologia. Socjolog Zygmunt Bauman zwraca też uwagę na <odczłowieczenie relacji we współczesnym świecie>, ich <automatyzację> oraz brak moralnej refleksji nad skutkami działań systemu. <Mobilizacja ludobójcza jest wciąż możliwa, szczególnie w czasie socjoekonomicznych wstrząsów oraz w państwach, które mają w swojej historii epizody eksterminacji> – dodaje Nijakowski.
Jak można się przed tym bronić? Psycholog Philip Zimbardo uważa, że potrzebna jest czujność wobec państwa, jego instytucji, praw i przywódców, krytycyzm wobec głoszonych w mediach <prawd>, niezgoda wobec władzy, którą uważa się za niesprawiedliwą, w tym także hierarchicznych instytucji, w których podstawową zasadą jest ślepe wykonywanie poleceń. Ale największym sprzymierzeńcem ludobójstwa jest co innego – milcząca obojętność jego świadków.”
Myślmy więc krytycznie. Wychowujmy dzieci w takim duchu. Zło konsekwentnie nazywajmy złem. Nie pozwólmy, by ktokolwiek zamienił nas w bezwolnych wykonawców poleceń. To może zagrozić przyszłości naszych dzieci i wnuków.