ZGADZAM SIĘ CAŁKOWICIE … NR 2

Ferie – zimowe i letnie – to czas lektur. Aktualnie jestem w trakcie czytania książki o Leonardzie da Vinci autorstwa Waltera Isaacsona. Tam na dwudziestej piątej stronie fragment, który aż się prosi, żeby go na tym blogu zacytować. Wytłuszczenia moje:

„Postanowiłem napisać tę książkę, ponieważ przykład Leonarda da Vinci lepiej niż jakikolwiek inny pokazuje nam, że kluczem do innowacji, wyobraźni i geniuszu jest umiejętność łączenia różnych dyscyplin – nauki i sztuki, humanistyki i techniki. A właśnie ta idea była tematem przewodnim moich poprzednich biografii. … Albert Einstein, ilekroć w pracach nad teorią względności natrafiał na trudny do rozwiązania problem, sięgał po skrzypce i grał utwory Mozarta, co pomagało mu ponownie dostroić się do kosmicznych harmonii.”

Na stronach 719-726 znajdziemy z kolei takie fragmenty (wytłuszczenia moje):

„Czego możemy nauczyć się od Leonarda? … Pielęgnujcie ciekawość. <Nie mam żadnych niezwykłych uzdolnień oprócz namiętnej ciekawości> – napisał kiedyś Einstein do przyjaciela. Da Vinci miał wiele niezwykłych talentów, podobnie zresztą jak Einstein, ale tym, co najbardziej go wyróżniało i co może stanowić dla nas inspirację, była nienasycona ciekawość. … Szukajcie wiedzy dla niej samej. Zdobywanie wiedzy nie zawsze musi przynosić nam korzyści. Czasami sama radość płynąca z poszukiwań jest wystarczającą nagrodą. … Starajcie się nie stracić dziecięcego zadziwienia światem. … Nie bójcie się mierzyć z nieznanym. … Unikajcie myślenia schematami. … Porywajcie się z motyką na słońce. … Otwórzcie się na tajemnicę. Nie wszystko musi być do końca określone.”

Autor podkreśla, że ciekawość świata, w całej tego świata złożoności, bez stosowania podziału na dziedziny wiedzy, obserwowanie z zaangażowaniem zjawisk, istot, przedmiotów i pejzaży, stawianie pytań i hipotez, eksperymentowanie, wyciąganie wniosków, krytycyzm wobec istniejących źródeł informacji – zapewniają wszechstronny rozwój, zwiększają kreatywność, innowacyjność i niepowtarzalny potencjał każdego człowieka, czyniąc z niego geniusza. Pisze też, jak ważna dla rozwoju człowieka jest sztuka. Jak wzmacnia np. wyobraźnię matematyczną.

Tymczasem, jak zorganizowaliśmy edukację naszym dzieciom? Sztuczny podział na przedmioty. Nudne uczenie pamięciowe w oderwaniu od życia i sensu. Abstrakcyjne, pamięciowe nauczanie matematyki. Przymus. Presja. Testowanie, które ma czarno na białym pokazać, ile wart jest uczeń. Ocenianie. Oceny jako cel edukacji. Osiąganie najlepszych wyników matury jako powód podejmowania edukacyjnego trudu. Wczesne profilowanie, żeby nie tracić czasu. Muzyka i plastyka traktowane jak przedmioty drugiej kategorii. Smutna, brzydka, żeby nie powiedzieć – przerażająca szkolna rzeczywistość. Blokująca i deprawująca. Bo czymże się różni nauka dla ocen od sprzedajnej miłości?

Ktoś nawet wymyślił maturę, polegającą na tym, że można uczyć się tylko trzech – dowolnie wybranych! – przedmiotów. Na przykład – trzech języków obcych. Żadnej matematyki, żadnej sztuki, żadnych nauk społecznych czy eksperymentalnych… Przez całe dwa lata! Po co tracić czas na „niepotrzebne” aktywności?! Taka pragmatyczna filozofia życia. Tylko – czy rzeczywiście pragmatyczna i sensowna. Człowiek jest dosyć skomplikowanym bytem. Nie może redukować swoich złożonych potrzeb – intelektualnych, emocjonalnych, społecznych – do tych jedynie aktywności, które jakoś w danym momencie wydają się opłacalne, korzystne.

Na szczęście w 1968 r. bardzo mądrzy ludzie stworzyli program IB, w którym radość poznawcza i tylko radość poznawcza, a nie pamięciowe kucie dla ocen jest kluczem do sukcesu.

Leave a Reply