Trudno jest pisać bloga, jeśli założyło się, że mają się na nim pojawiać wyłącznie treści optymistyczne.
Nie mogę więc napisać i nie napiszę o niedowładzie urzędów i instytucji państwowych; o kłopotliwych, a czasem wręcz tragicznych skutkach tego niedowładu dla obywateli i firm. Nie mogę także przelać swoich emocji, związanych z cynizmem polityków, nieliczeniem się przez nich z dobrem Polski. Nie napiszę także o swoim niepokoju o nasz kraj.
Pisanie o tym wszystkim byłoby arcybolesną, ale jednak – łatwizną.
Cieszę się i moja radość jest naprawdę ogromna, że cudowny, wrażliwy, życzliwy nam człowiek znalazł się na liście nowo wybranych do Rady Warszawy radnych. Uff!!!
Dziękuję z całego serca wszystkim osobom, które się do tego przyczyniły.
Radość daje także kontakt z dobrą sztuką. Ostatnio – z filmem sensacyjnym „Więzy krwi”. Świetnie zagrany; trzymające w napięciu kameralne, intymne, a jednocześnie mocne sceny psychologiczne, zawikłane, wyraziste relacje między bohaterami… No i jak cudownie oddane lata siedemdziesiąte – muzyka, moda, samochody…
No i rewelacyjna książka – Ted Chiang „Siedemdziesiąt dwie litery”. Zbiór niezwykłych opowiadań o przekraczaniu przez człowieka granic, o dążeniu do poznania Sensu, Tajemnicy, Boga. Wizyjne, przykuwające uwagę, czy momentami – wręcz hipnotyczne, wdrukowujące się w świadomość czytelnika teksty…
Zachęcam do lektury. Czasem ucieczka od rzeczywistości jest zdecydowanie nieodzowna.