ODWIECZNE PYTANIA

Są takie pytania, na które – tak mi się przynajmniej wydaje – nigdy nie poznamy pełnej odpowiedzi. Nawet po śmierci, kiedy być może nasze spojrzenie będzie szersze…

Na przykład – Co takiego JEST w pokoju, w którym 13 stycznia 2021 r. zmarł Jurek, że nasza posłuszna suczka, nie reagując na komendy, prośby, a także – próby przekupstwa, nie chce przekroczyć jego progu. Ostatnio odkryłam, że podobny problem ma z garderobą, w której przechowywane są ubrania Jurka i stoi deska do prasowania z żelazkiem, które stało się narzędziem mojej komunikacji ze zmarłym… Nie ma natomiast trudności z pokonaniem progu pokoju, w którym 3 grudnia 2021 r. zmarła moja mama… Sama tam nie wchodzi, ale ze mną – bez oporów.

Ostatnio przeczytałam książkę Ewy Ewart „Rozmowy ze śmiercią”. Przedstawiono w niej bardzo różne punkty widzenia na umieranie i różne hipotezy na to, co jest po drugiej stronie… Mój mentalny eklektyzm powoduje, że wszystkie wydają mi się bliskie i inspirujące.

Garść cytatów z tej książki.

„Oczywiście nie szedłem na biegun po to, żeby zginąć. Ale brałem tę możliwość pod uwagę i zaakceptowałem. Jest takie zdanie w Ewangelii Łukasza: < Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, zachowa je >. Wydaje mi się, że jest jakaś głęboka prawda w tym zdaniu: życie wieczne jest przekroczeniem śmierci. Naturalnym ludzkim odruchem jest strach przed śmiercią. Ale idąc na biegun, po dwóch tygodniach marszu ten biegun stał się tak ważnym celem, że o śmierci myślałem tak lekko, powiedzmy: w cudzysłowie. Wchodziliśmy na naprawdę cienki lód morski, który w każdej chwili mógł pęknąć, a pod nami były cztery kilometry głębokości wody. I nieraz byliśmy w szczelinach, które miały po dwa kilometry szerokości. A nie baliśmy się – to bardzo dziwne uczucie, jakby śmierci nie było, przyzwyczaiłem się do niej. Od tamtej pory nie mam specjalnie negatywnych uczuć czy myśli z nią związanych. … Na biologicznym poziomie jakby zaakceptowałem, że to jest taka brama, przez którą muszę kiedyś przejść. A że każdy z nas musi przez nią przejść, nie traktuję śmierci jako tematu tabu.” (Ewa Ewart, Rozmowy ze śmiercią, Warszawa 2022, s. 23-24, wypowiedź Marka Kamińskiego, podróżnika, zdobywcy biegunów)

„Bliskie jest mi założenie, że każda chwila jest wiecznością. Czas i język to są dwie największe tajemnice – i bardziej mnie interesuje zagadka czasu, w ogóle czym jest czas, niż to, co będzie po śmierci. … Pamiętam, że parę razy miałem taki wgląd w przyszłość. … Kiedy szedłem przez Grenlandię, nagle zobaczyłem siebie we mgle, że właśnie idę samotnie w wyścigu na biegun południowy. To było takie absurdalne wtedy dla mnie, bo w ogóle nie myśleliśmy o takiej wyprawie. A później się spełniło: brałem udział w wyścigu samotników na biegun południowy. … Kiedy szedłem na biegun południowy, miałem taki stan świadomości, że przez godzinę znajdowałem się na lekcji matematyki w szkole podstawowej. To nie było wspomnienie, tylko rzeczywistość. … Właśnie dlatego mówię – że wszystko może być jednocześnie, że chwila jest też wiecznością.” (Tamże, s. 29-30, wypowiedź Marka Kamińskiego).

„… moment śmierci jest zetknięciem się z prawdą o sobie samym, jest podsumowaniem dokonań – i wszystkie zdobycze, które mają wartość wieczną, zabieramy ze sobą. … Gdy zdamy sobie sprawę, że za sto lat nikogo z nas już nie będzie na tej ziemi, to zrozumiemy, iż nasze dokonania zależą tylko od ich wpływu na następne pokolenia, od tego, jak głęboko zostały zapisane  w sercach, w umysłach i w historii tego świata…. W całej historii ludzkości było wiele sytuacji, kiedy pojedyncze przynajmniej osoby miały zdolność zaglądania za tę zasłonę śmierci. I stąd powstawały różne metody, techniki czy ceremonie pozwalające innym przygotować się do przejścia.” (Tamże, s. 140, 149, wypowiedź Sebastiana Minora, tanatoterapeuty).

„Jeszcze innym przykładem postrzegania i doświadczania życia i śmierci jako niepodzielnego, jednolitego procesu, jest fragment buddyjskiego poematu „Kwiaty” – dzieła nieznanego mistrza sprzed kilkuset lat – który stan pośmiertny opisuje następująco: < Tańczysz, jawiąc się we wszystkim >. Tak więc z mistycznego punktu widzenia życie i umieranie, niebo i piekło to iluzje uwarunkowanego, dualistycznego umysłu-ego. Ale gdy czystym umysłem – oczyszczonym medytacją czy modlitwą z wartościujących myśli, przekonań i przeświadczeń, a także z nawykowych uczuć i emocji – doświadczamy tego, co naprawdę istnieje, to znikają wszelkie przeciwieństwa.” (Tamże, s. 161, wypowiedź Wojciecha Eichelbergera, psychoterapeuty).

„Kiedy tracimy kogoś bliskiego, każdy przeżywa swoje trzęsienie ziemi. Ale jednocześnie coś się otwiera. … Każdy z nas jest inny, ma inne wartości, jest innego wyznania, … a okazuje się, że nie musimy pewnych rzeczy nazywać, bo na poziomie fundamentalnym wszyscy się zgadzamy, tak jakbyśmy odbierali sygnał od osób, których już miedzy nami nie ma. Coś się naprawdę otwiera w momencie śmierci – jest jak tęcza, która pojawia się w chwili połączenia chmur, deszczu, gradobicia i słońca. Jest tą cienką granicą pomiędzy dwiema perspektywami, ciemnością i jasnością.” (Tamże, s. 199, wypowiedź Ewy Liegman, prezeski Hospicjum „Pomorze Dzieciom”).

Takie rozmowy o różnych przekonaniach na temat sensu i celu życia oraz śmierci są równie inspirujące jak rozmaite teorie z dziedziny fizyki – teoria strun, teoria antropicznych koincydencji, stała Planca.

Pokazują obszary, które pragniemy zgłębić, prześwietlić, bez reszty poznać, choć zapewne nigdy nie stanie się to do końca możliwe.

Leave a Reply