MAREK KRUPIŃSKI WSPOMINA JURKA

Nigdy nie sądziłem, że przyjdzie pisać o Nim w czasie przeszłym, kiedy już nie będzie Go z nami… To bardzo trudne zadanie – ale przyznaję też szczerze, że jest taki wewnętrzny imperatyw, który nakazuje mi przywołać obrazy z przeszłości … od ponad 35 lat… Mieszkaliśmy razem  w jednym bloku – schyłek komuny… na ul. Kazury.. Ja  z żoną Ewą  na trzecim piętrze, a Jurek i Hania powyżej. Taka wydawałoby się zwyczajna sąsiedzka znajomość, uprzejme spojrzenia, zapytania, co słychać – pierwsze wymiany doświadczeń na nowym osiedlu mieszkaniowym. Hania i Jurek już byli rodzicami małej Kasi – my dopiero co przed narodzinami naszej Martusi, więc – tradycyjne wymiany poglądów, później wymiana drobnych rzeczy pomocnych przy małych dzieciach – ja niestety ciągle nieobecny,  bo za granicą – tak nawiązywały się nasze relacje – przechodzące w przyjaźń. Pamiętam nasze wspólne – kiedy tylko byłem w Warszawie – rozmowy przy winie…o wszystkim co się dzieje.. o absurdach systemu szkolnego, edukacji itd…i z tych rozmów utkwiły mi zdecydowane słowa Hani, że „będę kiedyś miała swoją szkołę”…i pełne aprobaty oczy Jurka, świadczące o tym, że to normalne i musi się udać… Jeszcze tylko zrobimy prawo jazdy – i kilka innych spraw do załatwienia i tak będzie.

Lata mojej pracy w PLL LOT  za granicą minęły…Wróciliśmy do Warszawy. Nasze córki,  już panienki, dorosły… Zaczęliśmy się odwiedzać, spotykać – Jurek był przykładem absolutnego sukcesu – zbudował firmę Pomorze… Hania ma wymarzoną szkołę, w piątki spotykamy się w ich Klubie na Ursynowie… sporo osób znaczących zarówno w Warszawie jak też i dzielnicy Ursynów…Jurek wspiera różnych artystów – dają koncerty na spotkaniach klubowych… Świetna atmosfera – nawiązują się kontakty, dobre znajomości – Jurka otacza krąg osób robiących wiele dobrego na Ursynowie. Emanuje z Niego niesamowita energia i empatia…Rozmawiamy o różnych sprawach zawodowych, ale i prywatnych. Jurek przyciąga swoim dobrem i życzliwością, pomysłami popartymi wieloma wiarygodnymi opiniami…Jego firma Pomorze w pełni rozkwita – gdyż gromadzi wokół siebie wiele życzliwych osób chcących też pomóc. Jurek tworzy niesamowity łańcuch ludzi dobrej woli wzajemnie się wspierających – w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Każdy coś wnosi – system gospodarczy w Polsce się zmienia na naszych oczach i Jurek jest absolutnym przykładem człowieka, który wziął sprawy w swoje ręce i poszedł za ciosem.. Tym „ciosem” był rozwój.. nie tylko własny, ale i Hani marzenia się spełniają – jest szkoła, później przedszkole…Walczą oboje z przeciwnościami biurokracji i co zauważyłem w oczach Hani…trochę strachu i być może zwątpienia, kiedy przyszło im walczyć z faktycznym układem korupcyjnym w administracji dzielnicy czy też Warszawy. A tymczasem Jurek z absolutnym spokojem kreślił plan przeciwdziałania oparty na uczciwości, solidności i wiarygodności – w grę chodziło być albo nie być szkoły…W takiej czy innej lokalizacji, najważniejsze, aby stabilnie móc rozwijać plan nakreślony wspólnie z Hanią. Wiele by pisać i mówić o tamtych latach …ale to, co najważniejsze, że Jurek swoją osobowością wprowadzał od pierwszego momentu – spokój i zaufanie – coś co interlokutora stawia na życzliwej płaszczyźnie kontaktu – nie ma mowy, aby doprowadzać do konfrontacji siłowej – każdy problem można rozwiązać, gdyż Jurek od początku stawia na otwartość i uczciwość w działaniu. Mam okazję spędzić z Hanią i Jurkiem tydzień w Horyńcu, czy też w Szklarskiej Porębie –  na moje drobne problemy ze zdrowiem, o których wspomniałem  podczas jakiegoś spotkania, Jurek błyskawicznie reaguje…”jedziesz z nami”  i tak kilka razy spędziliśmy razem czas w sanatorium, gdzie mogłem korzystać z zabiegów, ale i wspólnych spacerów i rozmów.. Poznawaliśmy się wzajemnie jeszcze lepiej i głębiej.. Jurek nigdy nie stawiał nawet spraw konfliktogennych na ostrzu noża…zawsze było rozwiązanie, zawsze był element kompromisu. Wzmacniał Hanię w sytuacjach trudnych i wydawało się beznadziejnych .Uśmiechnięty, ale w tym uśmiechu była pewność, ufność, uczciwość, która podbudowywała drugiego człowieka. Zawsze miał plan do wykonania- i zawsze ten plan był logiczny, spójny, każdy krok przemyślany i co najważniejsze – budował wszystko na solidnych podstawach i argumentach…

Lata mijały – pozostaliśmy i jesteśmy w kontakcie – Jurek wspierał działania UNICEF Polska… W 2014 r.  został wybrany do 9-cio osobowej Rady UNICEF Polska. Poznał bliżej Organizację. Był w Genewie na specjalnej tzw. „onboarding meeting” organizowanej przez władze biura regionalnego. Sporo o tym rozmawialiśmy – również krytycznie o biurokracji – miał trzeźwe spojrzenie i nie ukrywał swoich poglądów – konstruktywna krytyka – jasne i przejrzyste procedury – to wybrzmiewało wielokrotnie z Jego wypowiedzi, ale i widoczne było w Jego codziennych działaniach. Nikogo nie zmuszał do akceptowania Jego poglądów- bronił ich, ale i potrafił zaakceptować konsensus, do którego często dochodziło podczas posiedzeń Rady UNICEF Polska. Bronił niezależności w rozmowach z przedstawicielami biura regionalnego z Genewie. Równocześnie służył radą i pomocą w sytuacjach dotyczących spraw, na których się znał znakomicie – na tzw. „budowlance”. Był niezwykle, bezinteresownie pomocny, kiedy mieliśmy tzw. „konflikt budowlany” z właścicielem byłego już biura – siedziby UNICEF Polska.

Mógłbym wiele pisać, jakim był człowiekiem – ale ważne to, co po sobie pozostawił. To świadczy o Nim.

Św. Paweł napisał „czas jest krótki” – i ten cytat tak bardzo do Jurka pasuje… gdyż teraz widzimy, jak krótko był On z nami …Ale też – jak pięknie ten czas wykorzystał!

Jurku – odpoczywaj w pokoju ..”NON OMNIS MORIAR”.

Marek Krupiński – marzec 2021. Warszawa.

Leave a Reply