HEROIZM DWUBIEGUNOWYCH CZASÓW

Potępianie w czambuł. Odżegnywanie od profesjonalizmu, a także – od czci i wiary. Każdego, dowolnego, innego. Z byle powodu – barokowe interpretacje, dygresyjne i kwieciste. Wywody tasiemcowe. Dowody winy. Szukanie trupa w szafie. Tropienie błędów, licznych, samych. Powielane, rozsyłane, mnożone. E-maile, fora, słowa, słowa, słowa. Żądania, roszczenia, szyderstwa. Zarządzanie strachem. Ocenianie – jednoznaczne i wyraziste. Opluwanie od stóp do głów. Zacietrzewianie się. Generowanie potoku zdań – zabijających, niszczących. Żeby potem stwierdzić, że to tylko taka gra. Taka chwila. Taka emocja. Taki przejaw wolności wyrażania opinii! Albo – taki interes. Bo w ogóle to  jest nieźle. Całkiem w porządku, żeby nie powiedzieć – rewelacyjnie i urzekająco. I nie do zastąpienia. I bądźmy w kontakcie. I bądźmy w przyjaźni, bo przecież tak się lubimy i szanujemy. Więc szanujmy się nadal i współpracujmy, tak miło jak zawsze, bo przecież nic się nie stało. Oczywiste jest przecież, że się szanujemy i cenimy bardzo, bardzo. W zasadzie nie możemy bez siebie żyć. Aż tak jest świetnie między nami.

Jak żyć, żeby nie współgrać… Nie popadać w rezonans… Szanować mimo wszystko… Nie odczuwać agresji… Rozumieć mechanizmy… Rozumieć mimo wszystko! Rozumieć za wszelką cenę!

Konieczny heroizm dwubiegunowych czasów! Żeby nie dać się „zhejtowić” na amen. A „zhejtowić się” jest przecież straszniej niż schamieć.

Konieczne jest pamiętanie, że miedzy nieskazitelna bielą a najczarniejszą czernią jest jeszcze cała gama kolorów, ich odcieni, gra świateł. Pamiętanie, że miedzy „kochać” a „nienawidzić” jest jeszcze bogata paleta uczuć. A miedzy „lajkowaniem” i „hejtowaniem” – całe, złożone, niedoskonałe, mieniące się nieskończoną różnorodnością form  – życie. A oprócz naszej wolności wyrażania skrajnych odczuć ważny jest także drugi człowiek, z jego emocjami, z jego lękiem, jego samotnością w zaszczuciu.

Jak te nasze dzieciaki sobie z tym radzą! W tej sieci pełnej nienawistnych słów… W tej gęstej i tłocznej sieci, generującej tak nieprawdopodobną samotność! Upokorzenie. Ból.

Jak uchronić te najmłodsze dzieci, jak najdłużej się da, przed tą straszliwą toksyną ludzkich frustracji i braku odpowiedzialności za słowa.

Jak to zrobić, żeby nie powodować innego wyobcowania, typu – wszyscy mogą, to czemu ja nie…

Jak uczyć bezboleśnie strzepywać błoto, które chce przyrosnąć.

Czeka nas ogromna praca – opracowanie i wdrożenie programu dla uczniów naszej podstawówki, żeby zminimalizować koszty wejścia w „młodzieżową dorosłość”, a potem – w „dorosłą dorosłość”. Mamy cudownych – wrażliwych, ale jednocześnie – otwartych i mocnych IB students w naszej podstawówce. To musi się udać!!!

 

 

Leave a Reply