1.Dla tych, którzy starają się zrozumieć i współodczuwać…
Stosunek cywilizacji do istot słabszych jest miarą jej kultury. Przede wszystkim – stosunek do dzieci, do kobiet, ale także – stosunek do ludzi w podeszłym wieku i schorowanych oraz – stosunek do zwierząt i roślin. Nie chcę przytaczać danych z policyjnych izb dziecka, szpitali pediatrycznych, oddziałów psychiatrycznych dla dzieci, domów dla matek z dziećmi, domów opieki dla ludzi starszych, szpitalnych oddziałów ratunkowych. Nie wspomnę w ogóle o statystykach, dotyczących samobójstw dzieci i nastolatków, i o zaniechaniach i bezradności dorosłych w tej kwestii. Dobrze nie jest. Strach w ogóle przyglądać się technologii produkcji mięsa w ubojniach. Niewielu myśli o zagrożeniach całych ekosystemów leśnych. Silny – wciąż i wciąż – nie ma zwyczaju myśleć o cierpieniu, bólu, strachu słabszego, podporządkowanego. Nie mamy być z czego dumni. Niewiele różnimy się mentalnie od przodków z czasów walki o ogień.
Nasz stosunek do słabszych, zwłaszcza – dzieci powinien nas zawstydzać i stać się przedmiotem refleksji… Nie tylko z pobudek humanistycznych… Lecz także – z czystego egoizmu…
2. Dla tych, którzy ufają jedynie danym liczbowym…
Tzw. „ujemny przyrost” naturalny ugruntowuje się i pogłębia. Wystarczy sięgnąć do danych GUS.
W 2019 r. w Polsce na świat przyszło 375 tys. dzieci, a zmarło 410 tys. osób – szacuje GUS. Oznacza to, że przyrost naturalny był nie tylko ujemny, ale i najniższy od II wojny światowej. Liczba ludności Polski spadła do 38,38 mln ludzi.
Dzieci są więc na wagę złota. Powinny być szanowane, hołubione i traktowane jak osoby ludzkie już teraz, a nie – potencjalnie. Przede wszystkim zaś powinno się myśleć o nich jak o największym skarbie narodowym, szansie na rozwój w przyszłości.
Powinny mieć dostęp do dobrej edukacji – jak w Finlandii, bez przemocy i patorankingów. Do bardzo dobrych nauczycieli, psychologów, pediatrów, psychiatrów dziecięcych. Rodziny, które sobie nie radzą, powinny mieć wsparcie fachowców.
No i piszę bez sensu takie oczywiste oczywistości, takie androny i farmazony, od których nic się nie zmieni! Bo się nie zmienia, choć wszyscy wiedzą, że powinno! A jeśli się zmienia, to raczej na gorsze!
Przypomniał mi się dokument zrealizowany jakiś czas temu przez Natalię Koryncką-Gruz o bezdomnych dzieciach z Petersburga… Tu luksusowe sklepy, nie mniej luksusowe samochody, a na wyciągnięcie ręki – gromady bezdomnych dzieci, pozbawionych jakiejkolwiek opieki dorosłych, żyjące w kanałach… To Rosja, nie – Polska. W Polsce zapewne takich przykładów nie ma. Ale jest ten sam systemowy cynizm, brak empatii i zrozumienia dla dzieci i nastolatków. Dowodem na to – stan polskiej oświaty, brak umiejętności wychowawczych sporej części nauczycieli i rodziców, zapaść dziecięcej psychiatrii.
Trzeba się więc uspokoić. Przestać patrzeć globalnie. Skoncentrować na codziennej pracy. Z konkretnymi osobami. Z konkretnymi dziećmi i nastolatkami. Myśleć o konkretnych działaniach wobec konkretnych niedorosłych. Pomagać, pomagać, pomagać, na ile się da. I już zanadto nie rozglądać się… Bo w końcu trzeba też zachować radość życia, bez której nic nie jest możliwe…