Z Luną było już kiepsko. Prawie nie wstawała z posłania. A jeśli już, to na krótko, zataczając się i przewracając na tych swoich trzech łapach. Załatwiłam jej wózek i pas rehabilitacyjny. I wtedy pewna wrażliwa i mądra miłośniczka zwierząt poradziła mi zakup kwercetyny… Suczka odżyła. Zagląda nawet do kuchni, gdzie dawno temu jej ukochany pan zakazał jej wchodzić. Ciekawska – musi sprawdzić, co jej pani wyrabia z tymi garami. Znów biega po trawie. Nie wiadomo, na jak długo, ale wróciły – chęć do życia i zainteresowanie rzeczywistością! Zachęcona reakcją psiny, sama zaczęłam przyjmować suplement. Wiosenne zmęczenie minęło! Rozgłaszam więc wszem i wobec – dla starych psów i ludzi – kwercetyna!!!