Odwołuję wszystko, co napisałam na blogu 14 marca w tekście „Miłość w czasach zarazy”!
To były jakieś fantasmagorie, jakieś naiwne życzeniowe projekcje…
Żadnej miłości, żadnych książek, żadnych filmów, żadnych refleksji nad życiem, żadnego przewartościowania!
Mam wrażenie, że zaraza zamieniła nas wszystkich – nauczycieli, uczniów i ich rodziców – w chomiki szalejące w kołowrotkach…
Jest jednak nadzieja, że „mamy już z górki”…
Narzędzia e-pracy coraz bardziej opanowane… Jeszcze parę korekt i nowych regulacji… Jeszcze przetrwać – spotkanie dla kandydatów i egzaminy wstępne online i „wyjdziemy na prostą”… Jeszcze troszeczkę siły i może uda się przystosować, i bardziej uczłowieczyć ten szalony i nienaturalny tryb życia…
W maju będzie łatwiej, bo bez sesji maturalnej…
Życzę siły, uśmiechu, cierpliwości i nadziei, że to się wreszcie skończy… I spotkamy się w komplecie w szkole!