Deklarowany szumnie, wszem i wobec katolicyzm i przywiązanie do wartości chrześcijańskich w połączeniu z manifestowaną na co dzień agresją i nienawiścią do bliźniego… Te zawzięte spojrzenia, ponure miny, pokazywanie, że mamy za złe … wszystko i na wszelki wypadek…
To ocenianie, potępianie, widzenie czarno-białe… Podawanie ręki tylko tym, którzy są nas godni… Pogarda wymalowana na twarzy… Wdrukowana w życie polityczne, publiczne, media…
Brak uśmiechu… Brak serdeczności… Brak wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka… Na jego emocje, lęk, osamotnienie, bezradność…
Brak radosnego „dzień dobry!”, na co dzień, skierowanego do wszystkich, znanych lepiej, mniej lub wcale.
Oczywiście są enklawy, oazy normalnej ludzkiej solidarności i otwarości… Jakiś krąg naszych przyjaciół… Jakiś krąg naszych współpracowników… Jakaś grupa uczniów…
A przecież deklarowane przywiązanie do nauki Jezusa Chrystusa z manifestowaną stale wrogością wobec świata i ludzi to intelektualny lapsus, to myślowa aberracja.
Pamiętajmy o tym przynajmniej w dniach kanonizacji Jana Pawła II!
Szanujemy Ojca Świętego werbalnie. Nie obrażajmy Go myślami, emocjami i czynami, których geneza jest po ciemnej stronie mocy….