Spróbuję, choć trudno mi znaleźć słowa – nie mogę wyzwolić się spod niezwykłego wrażenia/zachwytu, które trzyma mnie od czwartku. Byłam w Zachęcie na wystawie Małgorzaty Mirgi-Tas „Przeczarowując świat”.
Trafiłam na nią przypadkiem – w Onecie mignęło mi zdjęcie niezwykle kolorowej, nietypowej pracy, która przykuła moją uwagę i nie pozwoliła o sobie zapomnieć. Potem sprawdziłam, że chodzi o dzieło, które zostało pokazane w Pawilonie Polskim na 59. Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Wenecji – Romski Pałac, gigantyczny fresk ze szmatek, jakiego moje oczy (może w ogóle – ludzkie oczy) jeszcze nie widziały. Wizualna epopeja Romów, pokazująca ich świat, ich wrażliwość…
Inspiracją dla romsko-polskiej artystki stały się piętnastowieczne freski z Ferrary, stworzone ku chwale miejscowego księcia. Dzięki tym samym malowidłom jedenaście lat temu powstała powieść Ali Smith „How to Be Both’”. Dzięki temu z kolei utworowi Małgorzata Mirga-Tas pojechała do Ferrary, żeby zobaczyć freski. Magiczny dialog, który prowadzą ze sobą artyści przez wieki! Wzajemne fascynacje, wymiana myśli i pomysłów, np. – na konstrukcję artystycznej wypowiedzi.
Czysta magia! Powstał przepiękny Pałac-Fresk, epopeja ludzi w drodze, więc nie – na ścianie lub w księdze, lecz – z różnokolorowych szmatek, które można przenieść. Te szmatki dostały drugie życie – kiedyś były ubraniami romskich kobiet. Dzieło powstawało w ciągu pół roku – jako wysiłek zbiorowy. Małgorzacie Mirdze-Tas pomagały je szyć krewne oraz trzy profesjonalne krawcowe – góralki.
Szmaciane malowidło ma przemyślaną konstrukcję. Składa się z dwunastu wielkoformatowych części, podporządkowanych dwunastu znakom zodiaku. Każda z nich jest trójdzielna. Górne malowidła nawiązują do siedemnastowiecznych grafik Jacques’a Callota z cyklu „Pochód Cyganów” i pokazują przeszłość Romów. Dolne – ich współczesność. Środkowy pas, łączący/dzielący przeszłość i teraźniejszość jest symboliczny i tajemniczy. Przedstawia symbole znaków zodiaku i romskie kobiety w roli bóstw opiekuńczych. Twarze namalowanych szmatkami postaci przedstawiają bliskich artystki oraz wybitnych przedstawicieli romskiej społeczności (m.in. Papuszy).
Całość dzieła promieniuje energią, nowatorstwem, kreatywnością, a przede wszystkim – radością i miłością. Jest w nim siła wspólnoty – kobiet, ludzi w ogóle, ludzi i natury. Pierwszym uczuciem, które towarzyszy wejściu do Pałacu Romów, jest ZACHWYT! Drugim, gdy już oprzytomniejemy, rozsiądziemy się i poprzyglądamy, jest WZRUSZENIE! Ludzki los, ludzka dzielność, ludzka godność! Tabory – grupa nędzarzy, którzy nie wiedzą, gdzie spędzą najbliższą noc i co włożą do garnka, ale podróżują jak orszak królewski, dumnie, ze śpiewem na ustach, w ozdobnych, na pierwszy rzut oka – bogatych szatach! Podróżują, bo nie chcą podporządkować się – normom, prawom, stworzonym przez inne społeczności. Wędrują, by zachować swoją tożsamość, nie dać się wchłonąć i przede wszystkim – by obronić swoją wolność. Ich twórczość, ich kultura musi być lekka, podróżna, ulotna.. Muzyka, śpiew, taniec, stroje, karty… W romskiej epopei nie ma martyrologii, choć bohaterem jej jest naród wykluczony, zmarginalizowany, prześladowany, a w czasie II wojny światowej – poddany eksterminacji. Jest w niej natomiast obietnica wspólnoty, tworzonego przez Romów piękna i radości. Jest wizją romskiego przeczarowania rzeczywistości w stronę otwartości i radosnej kreacji świata na nowo.
Niech się ziści ta romska, zachwycająca magia!