Uczestniczyliśmy w ostatnim dniu sierpnia w niezwykłym wydarzeniu. W Siedlcach w Muzeum Regionalnym odbyło się spotkanie autorskie z moim wujkiem Robertem Rogalskim, któremu Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury wydał książkę „Siedlce – okupacja – teatr. Wspomnienia z lat 1920-2018”. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że Wujek – żołnierz Armii Krajowej, więziony przez Służbę Bezpieczeństwa, aktor – ma 98 lat. Podczas spotkania przez półtorej godziny odpowiadał na pytania. Potem przez ponad pół godziny podpisywał książki, nawiązując rozmowę z każdym zainteresowanym, wpisując do książek zindywidualizowane dedykacje pięknym, kaligraficznym pismem. Przez cały czas uśmiechnięty i pełen energii. Szczupły, opalony, w eleganckiej białej koszuli, wciąż bardzo sprawny fizycznie i umysłowo, wygląda najwyżej na siedemdziesiąt lat.
Choć jako członek rodziny mogłam dostać dedykację „po znajomości”, specjalnie dla wujka stałam w długiej kolejce. Ostatnio tak długo tkwiłam w kolejce w PRLu. Miałam taką wewnętrzną potrzebę, podziwiając jego siłę – najpierw podczas publicznego wystąpienia, potem – podczas mozolnego/radosnego/twórczego kaligrafowania wpisów w książkach.
A teraz o książce… Publicysta Michał Komar określił ją jako „mądrą powieść o doświadczeniu człowieka moralnego”. Mnie w tych wspomnieniach, których lektury jeszcze nie skończyłam, urzeka najbardziej plastyczność opisów przywoływanych wydarzeń. Podczas czytania widzę obrazy. Zupełnie, jakbym oglądała film. Niezwykłe…
Szczególnie jedna scena trzyma mnie za gardło. Jest rok 1942. Upał. Wujek pracuje jako pomocnik murarza na dworcu w Siedlcach. Na stacji stoją trzy pociągi. Jednym jadą SS-mani. Drugim – włoscy żołnierze. Wykorzystują dłuższą przerwę w podróży – myją się na peronie, golą, piorą rzeczy. Wujek idzie peronem, dźwigając dwa wiadra z wodą, która jest potrzebna do robienia zaprawy. Na stacji zatrzymał się jeszcze jeden pociąg, towarowy. Wiozą nim Żydów do Treblinki. W zakratowanym okienku ukazuje się przepiękna twarz. Młoda kobieta błaga o wodę. Podchodzi włoski żołnierz, wyciąga swoją menażkę, zanurza w wiadrze, niesionym przez wujka, i podaje dziewczynie. Podbiega SS-man i uderza Włocha. Ten nie pozostaje mu dłużny. Do konfliktu dołączają się pozostali. Na peronie kolejowym rozpętuje się istna wojna niemiecko-włoska. Wujek stoi z wiadrami. Boi się ruszyć. Sytuacja wygląda groźnie. W końcu wybiega oficer. Strzela z pistoletu w powietrze i wydaje komendę do odjazdu. Składy ruszają, każdy w swoją stronę.
Wydarzenia… Okruchy pamięci… O historii… Ludzkich dramatach i radościach… Tyle ich, zatrzymanych w kadrach pamięci… Uratowanych od zapomnienia… I ten włoski żołnierz… I ta piękna żydowska dziewczyna… I wiele innych…
I wujek, wciąż niezwykle aktywny zawodowo, wciąż zachwycający się życiem, przyrodą, ludźmi, kolejnymi, nawet najdrobniejszymi zadaniami aktorskimi, uczestniczący chętnie w popremierowych bankietach… Radosny, energetyczny człowiek, pomimo swoich lat.
„Szacun”!