Piątek wieczór, spokój po dwóch dniach niesłychanych przeżyć. Premiera w czwartek i drugie przedstawienie w piątek. Emocje sięgające zenitu, tygodnie przygotowań, prób, wpadek, strachu, zapomnianych tekstów, zaplątanych rekwizytów, chorych aktorów przed premierą… Słowem wszystko! Od tygodnia reżyser Magda Mika nie rozstawała się z tubką magicznego kleju (przydawał się)… Radość tworzenia, strach i niepewność…. „I nie było już nikogo…” w Szkolnym Teatrze Monneta.
Gdy jechałam na naszą premierę, cała rozedrgana, przerażona i pełna nadziei , przyszło do mnie wspomnienie Człowieka Aktora, pana Mariana Rułko. Aktor teatralny, przyjaciel moich Rodziców, był moim pierwszym przewodnikiem po świecie teatru i sprawcą mojego (dzisiaj już to wiem) zrozumienia istoty teatru. Dawno, dawno temu, zabrał mnie, kilkulatkę, na przedstawienie. Występowała w nim Wiedźma, straszna, przerażająca. Bałam się jej tak okropnie, że krzyczałam ze strachu za każdym razem, gdy pojawiała się na scenie. W związku z tym, w antrakcie zostałam zabrana do garderoby, poznałam aktorkę grającą ową straszną czarownicę. Poznałam kulisy teatru, zachwycałam się kostiumami, garderobą, pudrami, szminkami, unikalnym zapachem tego miejsca… Dotykałam korali z kostiumu … Na widownie wróciłam z gwiazdami w oczach… A gdy zgasły światła, na scenę znowu wkroczyła WIEDŹMA, a ja znowu strasznie się bałam…
Dziś wiem, że to było pierwsze smakowanie istoty teatru. Z garderoby wychodzi AKTOR, na scenę wkracza POSTAĆ. Tego samego doświadczyłam na obu naszych przedstawieniach. To nie byli już moi uczniowie, to byli BOHATEROWIE sztuki.
Rozpiera mnie duma i radość. Nasi uczniowie, młodzi, kreatywni wspaniali ludzie. Bez nich, bez ich zaangażowania , bez ich ciężkiej żmudnej i czasami nudnej pracy (ile razy można powtarzać jedną scenę…), nic by się nie udało! Każdy szczegół, każdy gest, intonacja, przejście, kostiumy , dekoracje – wszystko, wszystko dopracowane. Bez kostiumów, makijażu, efektów dźwiękowo-wizualnych, bez cudownej (najlepszej!) scenografii – nie byłoby magii! Każdy drobiazg zadbany, dopieszczony, zapamiętany. I nad tym czuwali niezwykli młodzi ludzie. Moi UCZNIOWIE.
I jeszcze miejsce. Nowa siedziba i nowy teatr. Scena, nagłośnienie, oświetlenie, kulisy – to jak skrzydła dla naszych aktorów. Sama nie dałabym rady, ale była ze mną mądra i wrażliwa nauczycielka, moja Koleżanka, współtwórczyni tego cudu – Magda Mika.
Dziękuję!
Krystyna Szrajber – bardzo wzruszony reżyser