Już druga połowa czerwca, a na blogu nie ukazał się ani jeden mój tekst… Wyrzuty sumienia męczą, dręczą i nie dają spokoju! A w końcu blog ma być źródłem radości, a nie – frustracji! Tym bardziej, że tyle się dzieje…Choć jest to właśnie główny powód, że nie ma czasu na pisanie, tak dużo jest do przeżycia…
Wiosna w szkole jest zawsze „na bogato” 🙂
Przeżywałam wystawę PYP. Projekt – „W 6 dni dookoła świata”. Oba te wydarzenia bardzo angażowały uczniów szkoły podstawowej, były rozwijające i bardzo ciekawe.
Emocjonowała mnie matura, choć drugi już raz odbywała się niezwykle spokojnie, a organizacja jej nie nastręczała koordynatorowi DP żadnych kłopotów. Równie spokojny przebieg miał egzamin ósmoklasisty. Świadczy to o dojrzałości i odpowiedzialności nie tylko osób funkcyjnych i nauczycieli, ale też – młodych ludzi. Wiosną aż 76 uczniów naszej podstawówki – dzięki zaangażowaniu Emilii Szafrańskiej – zdało egzaminy na kartę rowerową. Wielu naszych uczniów odnosiło też spektakularne sukcesy sportowe. 8 czerwca odbył się – zainicjowany i zorganizowany przez naszą wspaniałą młodzież – pierwszy w historii szkoły – bal ósmoklasistów! Odbyły się bardzo udane szkolne wyjazdy oraz spotkania z ciekawymi ludźmi. Pani Karolina Jaworska, nasza nowa nauczycielka TOK, zorganizowała – po raz pierwszy w historii naszego liceum – wystawę TOK, która była spektakularnym sukcesem, wydarzeniem angażującym i niezwykle inspirującym. Co prawda na nią nie dotarłam, ale wysłuchałam relacji i oglądałam zdjęcia. To mi wystarczyło, żeby się zachwycić i poczuć – znów i znów! – siłę Diploma Programme. Ukazał się dwunasty – równie znakomity co poprzednie – numer „Gazety Monneta”.
W życiu prywatnym też dużo. Wystawa Beksińskiego. Wyjazd do Teatru Gardzienice i jednodniowe doświadczanie uroków lubelskiej starówki, gdzie nietrudno o spotkanie sztukmistrza. Włodzimierz Staniewski i jego zespół mają się dobrze. A „Ifigenia w Aulidzie” i „Oratorium Pytyjskie” wciąż żywe, nowe, ale nadal tak samo jak przed laty przejmujące. Cotygodniowe szachy z wnuczkiem (jego możliwości intelektualne zapierają dech w piersi!) i długie rozmowy z całą rodziną. Wspólna gra na gitarze. Wzajemne uczenie się nowych utworów. Wspólne śpiewanie z wnuczką. Bliska sercu osoba – po latach różnych warsztatów i własnych doświadczeń – doszła do wniosku, że do pełni wolności i szczęścia w życiu nie prowadzą – wbrew pozorom – różne techniki medytacyjne, oddechowe, mindfulness, masaże i techniki pielęgnacyjne, pokochanie samego siebie, dbałość o balans między pracą a relaksem, ale – „święty płomień”, pasja lub idea, której się oddajemy bez reszty, najlepiej – jeśli jakoś związana z wykonywaną przez nas pracą zawodową. Wtedy nie czujemy wysiłku – czasem zapominamy o śnie, o jedzeniu, a i tak jesteśmy pełni energii, mamy poczucie sensu i smaku życia. Płonąc, stajemy się wolni! Niezależni od opinii innych! Od pochwał przełożonych lub braku tych pochwał. Jesteśmy odważni, żeby realizować własne pomysły! Mamy poczucie misji, samorealizacji i spełnienia! Wtedy nasz wysiłek przynosi spektakularne efekty, a my doświadczamy wciąż poczucia własnej mocy i sprawczości.
To odnosi się także do zawodu nauczyciela. Nie istnieje większa gratyfikacja za nauczycielski „święty, natchniony trud” niż codzienne przeżywanie samorealizacji! Jeśli ktoś wciąż odczuwa niedosyt pochwał, medali, premii i innych gratyfikacji finansowych, nigdy nie osiągnie w tym zawodzie satysfakcji i spełnienia.
Rozmawiając z naszymi nauczycielami, mam pewność, że większość z nich to wolni, niezależni, zaangażowani, twórczy i samodzielnie myślący ludzie…
Teraz podpisuję świadectwa, dyplomy i nagrody książkowe. Wyniki nie są najważniejsze… Ale wykonując tę – może niezbyt twórczą pracę – jestem dumna z naszych uczniów. To już nie jest moja emocja, subiektywne poczucie, związane np. z oglądaniem uczniowskich występów, obserwowaniem aktywności młodzieży podczas targów edukacyjnych lub wyjazdów szkolnych, z rozmowami z samorządem uczniowskim, czy upychaniem w gablotach kolejnych pucharów za osiągnięcia sportowe.
Czarno na białym widać, z jak wspaniałymi młodymi ludźmi przychodzi nam pracować! Jaki wielki mają potencjał, jakie ambicje i pasje! I jak wspaniale się w naszej szkole rozwijają!
To jest powód do dumy, szczęścia, poczucia sensu i radości na co dzień! A pisanie bloga (również wielka radość! dzięki Ci, Joasiu!) pozwala te emocje wyrazić!