WOLNOŚĆ JEST POTRZEBNA!!!

Wciąż nie mogę przestać myśleć o wczorajszym koncercie… Świetna, mocna muzyka, wspaniały klimat, rzetelność nastoletnich organizatorów… Radość wspólnej zabawy! To robi wrażenie!

Taki efekt uzyskać można jedynie dając szkołę we władanie uczniom. Dorośli nie wiedzieli, kto wystąpi, z jakim repertuarem, kto z organizatorów jest za co odpowiedzialny… Dosłownie nic! Zero nauczycielskiej i dyrektorskiej kontroli! Młodzież miała ograniczenia wyłącznie, związane z użyciem wulgaryzmów, używek, z czasem trwania festiwalu i z kosztami. Tak się umówiliśmy. Poza tym uczniowie robili, co chcieli i jak chcieli.

Nie było też doradztwa profesjonalnych muzyków, a mimo to uczestniczyliśmy w imprezie na bardzo wysokim poziomie artystycznym, z ciekawym, urozmaiconym repertuarem. Występy poszczególnych bandów odbyły się punktualnie, niezwykle sprawnie wykonawcy instalowali się na scenie. Przerwy między zespołami wynosiły od 5 do 10 minut!

No – mistrzostwo świata!!! Żaden dorosły nie zrobiłby tego lepiej!

Myślę również o tym, co się działo,  gdy rok temu udzieliłam licealnemu samorządowi zgody na zorganizowanie międzyszkolnego festiwalu rockowego MISME… Ile musiałam wysłuchać nieprzychylnych ocen. „Zastanów się! Nie masz pojęcia o organizowaniu imprez masowych! Przyjdzie kilkaset osób. Nie zapanujesz. Będą pili, palili, pluli, zdewastują szkołę, zniszczą instrumenty, rozwalą perkusję, pobrudzą ściany i podłogi, w poniedziałek nie będzie do czego wracać.”

Ile czasu i nerwów straciłam bezpowrotnie wysłuchując kompletnie bezsensownych zarzutów wobec naszych uczniów, że nieodpowiedzialni, niedojrzali, nie uszanują niczego, pogubią kable, rozwalą membrany, zniszczą, co się da. Będzie jedna wielka „zadyma” z udziałem policji i skandal na całą Warszawę.

Zastanawiam się, skąd – od zawsze – w każdym pokoleniu znajdą się ludzie, którzy – w bezkrytycznym poczuciu własnej dojrzałości, doskonałości i odpowiedzialności – pomstują na „dzisiejszą młodzież”. Niestety jest ich całkiem sporo i – strach się bać! – jest wśród nich niemało nauczycieli.

Myślę, że ten negatywny stosunek do dojrzewającego młodego człowieka bierze się w dużej mierze z lęku przed utratą kontroli nad nim. Nastolatek próbuje się „odpępnić”, wybić na niepodległość. Zaczyna krytycznie podchodzić do propozycji, gustów i doświadczeń dorosłego. Szuka własnych ścieżek, chce zacząć żyć po swojemu. Buntuje się, jeśli dorosły, niejako z rozpędu, chce mieć nad nim całkowitą kontrolę. Genezą muzyki rockowej jest właśnie taki młodzieńczy bunt. Chyba dlatego ten gatunek jest mi tak bardzo bliski. Dorosły, który nie ma zaufania do drugiego człowieka, zwłaszcza młodego, uważa, że tylko pod jego profesjonalną kontrolą jakiekolwiek działania mogą się udać. Wieszczy klęskę i katastrofę, jeśli musi „oddać pole” nieprofesjonalistom. A przecież szkoła to nie filharmonia! W szkole chodzi właśnie o to, by stała się ona poletkiem doświadczalnym dla młodych ludzi, by uczyli się brać na siebie odpowiedzialność, rozwijać różnorodne  kompetencje społeczne, wyrażać siebie, zgodnie z własnymi potrzebami!

Wczoraj w Monnecie powiało wolnością, co w połączeniu z rzetelnością organizacyjną dało wspaniały efekt wspólnego, radosnego, wielogodzinnego  przeżywania dobrej muzyki.

Myślałam jednak w trakcie koncertu o naszej pięknej perkusji i innych instrumentach, którym nie dane było świętować dobrej muzyki. Pozostały bardzo bezpieczne, zamknięte, żeby nie powiedzieć – uwięzione w pracowni muzycznej… Szkoda!

Leave a Reply