WKRĘCENI W IB, BOSKO ZAKRĘCENI, CZYLI 15 LAT IB W NASZEJ SZKOLE

W poprzednich tekstach pisałam o prekursorach IB w Polsce. Muszę jednak podkreślić, że MIS był drugą – po „Koperniku” – szkołą IB w Warszawie! Jeszcze szkoła amerykańska i brytyjska miały certyfikaty Diploma Programme, ale one działały i działają poza polskim systemem edukacyjnym.

Certyfikat otrzymaliśmy w 2003 r. A przed tym działo się kompletne szaleństwo.

Najpierw zamęt zasiał Marek Piotrowski, nowy nauczyciel fizyki. Zatrudnił się. Przychodził, siadał u mnie na kanapie, bardzo dużo mówił. Stale pojawiał się w jego monologach skrót IB. Nie do końca wiedziałam, o czym mówi, czego chce, do czego dąży. IB to, IB tamto, syn w IB, matura IB w „Koperniku”, może byśmy tak IB… , IB najlepszy system edukacyjny na świecie…, CAS w IB rozwiązuje problemy wychowawcze, TOK w IB uczy myślenia. Potem pojawiły się żądania – musisz wejść na stronę IBO, przeczytaj wreszcie o tym programie… Umów się w MEN z panem Kaflem. A ja myślałam tak – znam słabo angielski, niektórzy nauczyciele mają podobny problem, nie interesuje mnie szkoła anglojęzyczna, językowa, nie myślałam nigdy o szkole międzynarodowej, jestem przecież polonistką, przywiązaną mocno do kultury narodowej…

No ale przychodził wciąż, siadał, mówił w kółko o IB… Przeczytałam stroniczkę, dwie, potem – kilkanaście…. Kilkadziesiąt… Pojawiły się wypieki na twarzy… Zrozumiałam, że pojęcie międzynarodowości IBO rozumie inaczej niż myślałam. Nie chodzi o język angielski, nie chodzi o obecność obcokrajowców w szkole… Zobaczyłam wyraźnie, że program IB jest „mój”, „mój najbardziej jak jest to możliwe”. Pod każdą linijką tekstu, opisującego założenia i filozofię programu, mogę podpisać się obiema rękami. No i „wkręciłam się”, zakochałam po uszy, postawiłam wszystko na jedną kartę i zdecydowałam – robimy IB!

Następnym krokiem było umówienie spotkania z koordynatorką IB DP w Liceum im. Kopernika – Grażyną Kanią. Kolejny szok… Niestety, okazało się, że miałam w głowie czarno-biały stereotyp złej szkoły publicznej i dobrej niepublicznej. Szłam na spotkanie usztywniona i onieśmielona, przekonana, że komunikacja będzie trudna. Poznałam najcudowniejszą pod słońcem osobę!!! Drzwi od jej gabinetu nie zamykały się… Rzeczywiście trudno nam było rozmawiać, ale powodem był wszechobecny żywioł uczniowski, domagający się pomocy, kontaktu, krótkiej chociaż rozmowy, przytulenia, dodania otuchy…  Na tablicy korkowej widniały pisemne dowody uczniowskiej wdzięczności i pamięci, rozmaite żartobliwe laurki, kartki z całego świata, serduszka itp. Grażyna Kania dała nam wszechstronną pomoc, szkoliła koordynatora i nauczycieli. Dodawała mi otuchy w każdym trudniejszym momencie. Przekazała nam „ducha IB” w czystej postaci.

Kiedy otrzymaliśmy certyfikat, przyszła do nas,  dźwigając pokaźnej wielkości roślinę doniczkową. W tym dniu akurat załamała się pogoda. Była gołoledź i silny wiatr. Nie sądziłam, że przyjdzie. Zawsze ze wzruszeniem wspominam kształt krzewu przed furtką przy Górskiej 7, a za nim z trudem opierającą się wichurze Grażynkę Kanię.

Piękny, mądry, dobry człowiek, z sercem na dłoni! Do dziś (już dwadzieścia lat!) jest koordynatorką w „Koperniku”. Kocham Cię, Grażynko!

Wybór koordynatora IB w MIS nie był trudny. Pracowała u nas idealna kandydatka na tę najważniejszą w programie funkcję – Jola Choińska-Mika. Porwała zespół, rozdzieliła zadania, opracowała terminarz. Z pasją, zaraźliwą energią, radośnie, ale – jak trzeba – z przytupem! 😉

Bardzo dużo zawdzięcza jej nasza szkołą. Bardzo dużo ja osobiście jej zawdzięczam. Nauczyłam się od niej wiele – podejścia do trudnych zadań, radzenia sobie z problemami, organizacji pracy, wypełniania wniosków, aplikacji i ewaluacji. A przede wszystkim – dzielności, cierpliwości, konsekwencji.

Potem były spotkania z wizytatorami IBO. I znów zaskoczenie! Kontrola, która daje radość! Wizytatorki i wizytatorzy z całego świata – Wielkiej Brytanii, Grecji, Hiszpanii, Skandynawii, Nowej Zelandii, Afryki, Rosji i innych krajów… Mimo bariery językowej poczucie, że mam kontakt z „bratnimi duszami”, zapaleńcami, entuzjastami edukacji! Że ważna jest dla nich specyfika szkoły, filozofia pracy, pomysły każdego nauczyciela. Każda wizyta uskrzydla, dodaje energii i wiary, że nasze działanie ma głęboki sens! A jednocześnie daje miłe poczucie, że stajemy się światową elitą.

Żeby przeszkolić w 2002 r. licealnych nauczycieli na warsztatach IBO w Genewie, zakupić wymagane przez IBO pomoce dydaktyczne, sfinansować wizytacje (Polska nie należała jeszcze wtedy do Unii Europejskiej i kurs franka szwajcarskiego był dla szkoły zabójczy), musiałam sprzedać mieszkanie. Nie chwaliłam się tym faktem zanadto, ale jakoś ta informacja dotarła do wizytującego nas Teuvo Laurinolli. Zatroskany zapytał Jolę Choińską-Mikę, naszą koordynatorkę – „Czy Hanna ma gdzie mieszkać?” Ta anegdota oddaje świetnie klimat tamtych chwil, poziom zaangażowania w proces implementacji, rodzaj szlachetnego, twórczego szaleństwa, które nas wtedy ogarnęło. W tym procesie funkcjonowali też nasi uczniowie i ich rodzice. Diploma nie była jeszcze modna. Działaliśmy wszyscy na granicy ryzyka. Dzięki temu byliśmy sobie wyjątkowo bliscy. Choć „litera” IB była czasem dla nas wyzwaniem, to jednak duch IB był wtedy wyjątkowo mocny.

Potem przyszło wdrażanie MYP i PYP. Za MYP wzięła się Angelika Maj, która jest koordynatorem tego programu do dziś, z krótką przerwą na macierzyństwo, kiedy to zastąpiła ją – niepracująca już u nas – Katarzyna Zaremba. Angelika jest koordynatorem MYP, ale także Curricullum. Czuwa nad najsubtelniejszymi aspektami filozofii IB w całej szkole, bo wiemy, jak łatwo – koncentrując się na „namacalnej” literze procedur IB – zagubić gdzieś ducha tego programu. Największe zasługi we wprowadzaniu i właściwej realizacji PYP w przedszkolu ma Marzena Mróz, a w szkole podstawowej – Jola Borodzik. Kiedy wprowadzaliśmy PYP, w Warszawie nie było ani jednej certyfikowanej szkoły podstawowe i ani jednego przedszkola, podobnie zresztą nie było ani jednego certyfikowanego gimnazjum. Nie można więc było skorzystać z żadnego wsparcia „na miejscu”. Marzena przedzierała się przez gąszcz dokumentów IBO nie znając biegle języka angielskiego. Wykonała niezwykłą, twórczą pracę, przekładając założenia PYP na codzienną przedszkolną praktykę. Wykazała odwagę, samodzielność, a także ogromną intuicję i „iskrę bożą”. Podobnie Jola Borodzik – wychowawczyni pierwszej klasy pierwszej w naszej szkole podstawowej, świeżo upieczona absolwentka uczelni, od razu musiała twórczo przekształcić polską podstawę programową w IBowską praktykę, bez wskazówek ekspertów od PYP, bez żadnych „gotowców”, samodzielnie i intuicyjnie. Pomagała jej w tym  Magda Latos.

Teraz mamy w szkole trzy prężne i twórcze nauczycielskie zespoły – PYPu, MYPu i Diplomy, a w nich wiele nauczycielskich diamentów – fachowców najwyższej światowej klasy. Kilkoro spośród nich zostało zatrudnionych przez IBO w charakterze egzaminatorów. Jest łatwiej. Wsparcie daje zbiorowa mądrość, doświadczenie nauczycieli z najdłuższym stażem w IB, przywództwo przeszkolonych, oddanych filozofii IB koordynatorów. Ale początki wymagały odważnego, niestandardowego działania ludzi absolutnie wyjątkowych.

Jedno jest pewne – IB-owskie zakręcenie trzyma nas nieustannie już ponad piętnaście lat!

 

 

Leave a Reply