WAKACYJNE PRZYJEMNOŚCI

Po pierwsze – nadbałtycki, przenikliwy, chłodny wiatr. Drobniutki miodowy piasek. Bose stopy na nim. Ostre słońce. Oczyszczają płuca, gardło, skórę, włosy z lepkiej szarej zawiesiny spalin, brudu, różnych wyziewów rozmaitych plastikowych powierzchni, tych nasyconych kilkuletnim kurzem i tych pachnących chemiczną nowością. Dwa, trzy dni i mam wrażenie, że odessano ze mnie wszelkie toksyny i nieczystości świata.

Poddanie umysłu kojącej hipnozie rytmicznie uderzających o brzeg fal.

Jeśli telewizja – to tylko TVP Kultura i transmisje turnieju siatkówki. „Carmen” z nowojorskiej Metropolitan Opera i zmagania polskich siatkarzy w Lidze Światowej.

Żadnych wiadomości z kraju i ze świata!

Książki.

„Sekretne życie pszczół” Sue Monk Kidd – powieść o dojrzewaniu. Także – powieść o kobietach, ale przede wszystkim – tekst o wyzwalaniu się z udręki spowodowanej gniewem, choćby najbardziej uzasadnionym. Oczyszczająca lektura.

„Życie to jednak strata jest. Andrzej Stasiuk w rozmowie z Dorotą Wodecką”. Spojrzenie autsajdera na życie, mody, historię, uczucia i inne nasze sprawy. Świeżość, autentyzm myśli, język wyrazisty, metaforyczny. Pisarstwo wymaga często tańca na linie, poruszania się na granicy autodestrukcji. Taki jest Andrzej Stasiuk. Dwa cytaty.

„Bo taki jest sens literatury, żeby cię wykoleiła z normalnej codzienności, żeby cię wystrzeliła w kosmos z tego zwykłego życia, żebyś się nie dał udupić. Żebyś nie słuchał rodziców, tylko żebyś słuchał Martina Edena, bo jednak, z całym szacunkiem dla rodziców, oferta, którą on składa, jest znacznie ciekawsza.”

O wychowaniu: „Teraz wprawdzie nastawieni jesteśmy na produkcję zadowolonych z siebie bezwstydników, ale żeby żyć naprawdę, musisz poczuć napięcie, niejednoznaczność egzystencji, pewne rozdarcie. Życie powinno być nieco heroiczne, skomplikowane, lekko pochrzanione.”

No i smakowity kryminał: Jean-Luc Bannalec „Sztorm na Glenanach”. Smakowity niemal dosłownie – ze względu na sugestywne opisy potraw i malownicze miejsce akcji.

Na plaży ciśnienie troszkę podnosi „Omnibus Wakacyjny” „Polityki”. No bo o ile jeszcze językowym łamigłówkom jakoś rodzinnie dajemy radę, to na nic przydają się szkolne geometryczne inklinacje i piątka z logiki na studiach w zderzeniu z takimi „Kapsułkami”, „Trzy po trzy”, czy „Zapałczankami rzymskimi”.

Dużo śmiechu daje natomiast głośne czytanie bloga Krystyny Jandy – tekstu o poszukiwaniach zaginionego kolczyka aktorki i świadectwa maturalnego jej syna. U nas w rodzinie też pomaga odwrócona do góry dnem szklanka 🙂

Najwięcej radości zawdzięczam  na pewno wnuczkowi.

Wszystko jest nowe. Po raz pierwszy doświadczane. I budzi spontaniczną radość. Uśmiech, a często głośne zaśmiewanie się. Piasek można przesypywać między paluszkami. Można go także smakować. Wyszukiwać patyczki. I brać je do buzi. Malutkie stopki z radością doświadczają zimnej wody. Oczy śledzą przelatującą mewę, lotnię, samolot. Fascynujące jest inne dziecko i nieznany dorosły. Piesek. Bębnienie łopatką w konewkę. Wszystko witane jest uśmiechniętą buzią!

Od wnuczka pobieram korepetycje z radości życia. I – wstyd się przyznać – od nowa uczę się bezwarunkowej sympatii do drugiego człowieka.

 

image

Leave a Reply