Mam poczucie, że jesteśmy – wiem, że nieskromnie to zabrzmi – naprawdę dobrą szkołą. Nauczyciele i koordynatorzy są profesjonalni, uczciwi, ambitni, etyczni i zaangażowani. Są przy tym sympatycznymi, ciekawymi, nietuzinkowymi ludźmi. Miło jest z nimi przebywać. Wszystkim zależy na rozwoju naszych uczniów, na tym, by osiągali jak najlepsze wyniki i czerpali z nauki jak największą satysfakcję.
Od kilku lat czuję jednak niepokój o stan emocjonalny klas maturalnych. Oczywiście ważne są uwarunkowania zewnętrzne. Żyjemy w świecie, gdzie liczy się wynik, liczbowy rezultat nauki. Czasem rodzice formułują jasne i konkretne oczekiwania – masz się dostać na Oxford! Czasem sam uczeń narzuca sobie takie myślenie i zamiast cieszyć się z procesu zgłębiania nauki, koncentruje się wyłącznie na ocenach, blokując tym samym własny potencjał intelektualny.
Rok maturalny, rok próby, rok, który ma zadecydować o przyszłości, o możliwościach wyboru uczelni, staje się – zamiast zwieńczeniem edukacji szkolnej, zakończeniem pewnego etapu życia – czasem swoistej tortury – w oczekiwaniu na najważniejszy punktowy wynik, żeby nie powiedzieć – na wyrok. Skumulowanie niepokoju, czasem wręcz – lęku ogranicza zdolności poznawcze, analityczne, zdolność do syntezy danych, do wyciągania samodzielnych wniosków, zmniejsza nadzieję na rezultat na miarę własnych możliwości.
Od kilku lat myślę, co z tym zrobić… Jak pomóc młodym ludziom wyzwolić się z tego emocjonalnego potrzasku… Mamy już świetnego psychologa szkolnego… Mamy świetnych, wspierających młodych ludzi, empatycznych wychowawców… Wciąż mam poczucie, że to za mało… Myślę o sportowcach. O naszych skoczkach narciarskich na przykład… Jak wiele znaczy dobre ich nastawienie… Radość ze skakania, o której często mówi na przykład Kamil Stoch…. Jak wiele znaczy dobry zespół szkoleniowców. Nie wystarczy bowiem dobrze zaplanować treningi. Ustalić dobrą dietę. Umożliwić kontakt z dobrym psychologiem i fizjoterapeutą. Trzeba tak przygotować zawodników, żeby swoje maksimum formy psychicznej i fizycznej osiągali oni w czasie najważniejszych turniejów. A to jest wielka sztuka!!! Bo przecież każdy skoczek jest znakomicie przygotowany i chce wygrać! Tylko że jeden może z wielkiego pragnienia zwycięstwa i równie wielkiego stresu popełniać głupie błędy, a drugi – odczuwać dziką radość ze skakania i zwyciężać!
Tak samo by się chciało w Monnecie – żeby uczeń odczuwał przede wszystkim radość z nauki i satysfakcję ze zwiększania własnego potencjału!
Powołałam właśnie nowy organ statutowy naszego liceum – zespół do spraw optymalizacji efektów pracy szkoły. Celem pracy tego zespołu będzie optymalizowanie warunków uczenia się oraz organizacji roku szkolnego w Diploma Programme pod kątem efektywności uczniów i ich dobrostanu. Zespół będzie czuwał nad rozkładem terminów, tak aby sprzyjać skuteczności pracy uczniów, ich harmonijnemu rozwojowi, energii i entuzjazmowi. Nadrzędnym celem zespołu będzie sprzyjanie uczniom w rozwinięciu ich pełnego potencjału na czas egzaminów maturalnych i przeciwdziałanie sytuacjom, w których uczeń jest przeciążony ilością bieżącej pracy, a ważne zobowiązania nakładają się na siebie. Zespół będzie współpracował z samorządem szkolnym.
Szefową zespołu została polonistka, również absolwentka Diploma Programme, koordynatorka ATL – Magda Mika. Wspierać ją będzie siedmioosobowe grono nauczycieli, mających największe rozeznanie w trudnościach uczniów i reprezentujących różne grupy przedmiotowe.
Mam wewnętrzne mocne przeświadczenie, że w naszym liceum rozpoczyna się czas zmiany, wyjątkowo korzystnej dla całej szkolnej społeczności.