SZCZYPTA OPTYMIZMU

  1. Dwa lub trzy dni przed świętami przyśniła mi się bliska sercu osoba, z którą nie miałam kontaktu jakieś sześć lub może już osiem lat. Przedtem przyjaźniłyśmy się ze trzydzieści lat. Coś nas poróżniło. Pojawiło się jakieś wzajemne rozdrażnienie. Nic na siłę! Przestałyśmy się do siebie odzywać. Śniła mi się pięknie. Z długimi, rozpuszczonymi włosami, w słońcu, promienna i uśmiechnięta. W dodatku na tle pięknych wiosennych okoliczności przyrody, kwitnących krzewów, błękitnego nieba. Sen był na tyle wyrazisty, że nadal mam go przed oczami. Po przebudzeniu się nie mogłam przestać o niej myśleć, a wieczorem zadzwoniłam. Wydawała się zadowolona i jakby wcale nie zaskoczona moim telefonem. Rozmawiałyśmy długo. Opowiedziałyśmy sobie o dzieciach i wnuczętach, moich kilkuletnich, jej już nastoletnich. Jej głos był silny, dźwięczny i radosny. Kiedy rozmawiałyśmy z sobą kilka lat temu, było inaczej. Brakowało jej pogodzenia się z własnym starzeniem się i ze starzeniem się życiowego partnera. Marudziła. Skomentowałam siłę i radość w jej głosie. Dowiedziałam się, że jest … zakochana! Bardzo! I że ma wiosnę w sercu! I że on jest taki niesamowity!

Radość moje wielka!

2. Mam wujka, który w tym roku skończy sto lat. Całe życie był zdrowy. Rok temu dostał zawału. Kardiochirurdzy ze szpitala na Wołoskiej – pomimo zaawansowanego wieku pacjenta – zdecydowali się wszczepić mu bajpasy. Chwała im za to! Powrót do domu i do zdrowia chwilę trwał, ale w końcu jakoś się udało. W styczniu bieżącego roku wujek znów trafił jednak do szpitala. Niby nie działo się nic poważnego, ale nastąpił efekt domina. Pobyt na Wołoskiej przeciągał się. Wujek przeżył zakaz odwiedzin, ewakuację na Banacha, pojawienie się koronawirusa na Banacha i zamknięcie szpitala w obie strony. Przestał chodzić podłączony do kroplówek, był karmiony przez sondę. Stracił kontakt z rzeczywistością. Na szczęście lekarze zdecydowali się go jednak wypisać. Z komentarzem, że ponieważ dwa miesiące leżał, jest mało prawdopodobne, że będzie jeszcze chodził. No i wątpili, czy „splątanie” psychiczne, które pojawiło się po wprowadzeniu zakazu odwiedzin chorych w szpitalu, kiedykolwiek mu minie. W domu wujek w ciągu tygodnia wrócił do siebie. I poza tym, że więcej niż poprzednio śpi, chodzi i zachowuje się zupełnie normalnie. Cieszy się, bo dostał znów propozycję zagrania w filmie, jak skończy się epidemia i ruszy produkcja. Teraz jest w euforii, bo tuż przed świętami dostał list od Olgi Tokarczuk. Kiedy dostała Nobla, napisał do niej wykaligrafowany, literacki list. Wielka pisarka jest też – w co nigdy nie wątpiłam – wielkim, dobrym człowiekiem. Chciało jej się napisać do starszego pana – pięknie i osobiście.

Radość ogromna!

Leave a Reply