Roztoczańskie radości

Od dziesięciu lat część wakacji spędzamy na Roztoczu.

Powietrze tu pachnie miodnymi kwiatuszkami. Gdzie nie spojrzeć, natura tworzy pejzaże-obrazy-dzieła sztuki. Wyniosłe nawłocie, dziewanny, skromne rumianki, krwawniki, chabry, wyraziste maki, błękitna cykoria podróżnik i inne, których nazw nie pamiętam, na tle różnych odcieni zieleni….  Urozmaicony teren. Bogata fauna. Napotkać można także cudowne źródełka w mrocznych wąwozach, kapliczki i przepiękne stare cerkiewki. Najstarsza, drewniana, w Radrużu liczy sobie ok. pięciu stuleci. Kiedy zaczęliśmy tu przyjeżdżać, te zabytki architektury dramatycznie niszczały. Od kilku lat zaczynają nabierać dawnego blasku. Od dwóch lat odbywa się ponadto Roztoczański Festiwal Muzyczny. W ciekawych wnętrzach odbywają się interesujące koncerty w wykonaniu młodych utalentowanych muzyków. W tym roku obejrzeliśmy z ogromną radością w Centrum Koncertowo-Wystawienniczym w Narolu fantastyczny występ Trio Witolda Janiaka pt. „Cinema meets Jazz”. W cerkwi w Radrużu wysłuchaliśmy koncertu: „Dowland. Historia pieśnią wyśpiewana”. Staroangielska, renesansowa muzyka Johna Dowlanda nabrała nowych barw w wykonaniu znakomitych, młodych, ekspresyjnych, pełnych pasji muzyków.

Leave a Reply