Tyle ostatnio się dzieje… Myśli i wydarzenia jak rozsypane koraliki – nic się z niczym nie klei…
Święto Niepodległości… Myślenie o wolności, niezależności, samodzielności, integralności – w różnych wymiarach – osobistym, rodzinnym, narodowym. Bardzo udane uroczystości w szkole… Wspólne śpiewanie hymnu… Przedstawienie muzyczne przygotowane przez klasę szóstą… Licealna debata na nieoczywisty temat: co jest bardziej godne obchodów – czy odzyskanie przez Polskę niepodległości, czy zakończenie konfliktu, w którym straciło życie 12 mln ludzi. Odwieczny taniec dobra ze złem.
Jako dopełnienie rozważań wokół narodowego święta – film „Na Zachodzie bez zmian”, według powieści Ericha Marii Remarque’a, naturalistyczny obraz bezsensu i okrucieństw wojny.
Zaczęłam spędzać weekendy w nowym domu. Przyjmuję też tam gości. Wielkie wzruszenie i wdzięczność – dostałam w prezencie od Szkoły piękny portret namalowany przez Martę Pokorską. Na tym portrecie jesteśmy razem – Jurek i ja, jak żywi.
Dużo radości z powodu gości. Dużo radości z powodu nowej gitary i nowego piecyka. Ćwiczę na niej już trzy utwory: „Smoke on the Water” i „Perfect Strangers” Deep Purple, „I Can’t Get No Satisfaction” The Rolling Stones.
Jeszcze trwają prace – stawiają mi wiatę garażową. Jednak budowa zbliża się już ku końcowi – w najbliższej perspektywie – inwentaryzacja geodezyjna, badanie instalacji elektrycznej i odgromowej oraz wentylacji. I w końcu – oddanie budynku do użytku. I pomyśleć – dwa lata temu powstawały fundamenty!
Beznadziejny film „Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” obejrzany z pobudek socjologicznych, żeby zrozumieć, co w głowie mają teraz młode kobiety. Horror! – sztuczność, pozerstwo, hipokryzja, poddawanie się „ogólnie obowiązującym” schematom życia i kariery zawodowej, poddawanie się męskiej ocenie, brak odwagi i samodzielności, pomimo niezależności finansowej. Przeraża mnie taki model kobiecości! Wpychanie siebie w szufladkę „malowanej lali”, niewolnicy wyrzeźbionego ciała, zniewolonej przez męskie oczekiwania i żeńską rywalizację. Brrr!
Zastanawiam się nad silnym genem wolności – u Jurka i u mnie. Skąd się w każdym z nas wzięła taka totalna niezależność?! Wbrew czasom. Wbrew możliwościom. Wbrew oczekiwaniom otoczenia.
Nie mam bladego pojęcia! Ale cenię tę naszą wolność najbardziej na świecie! Mam wrażenie, że to ona właśnie dała nam „szczęście, które się nie trafia”. Wolność jest najważniejsza!