DLACZEGO TRZEBA POMAGAĆ SYRII – spotkanie z Janiną Ochojską

W niedzielę – kiermasz. Cel – Syria, Sudan Południowy. I jeszcze – Korabiewice. ul. Stępińska 13, II piętro, godz. 11.00 – 13.00.

Słyszę jakieś narzekanie – czemu cel taki odległy… Syria…. Sudan Południowy… Nie ma bliżej biednych ludzi? UNICEF? PAH? A nie możemy sami przeprowadzić akcji od początku do końca? Musimy się podłączać? Nie wiadomo, gdzie te nasze pieniądze trafią…

Dlatego w niedzielę będzie na kiermaszu przedstawiciel UNICEF, a dzisiaj w szkole przy Abramowskiego 4 gościliśmy Janinę Ochojską. Spotkanie udało się  zorganizować – cudem tuż przed kiermaszem!  – mamie Janka Bąka z kl. II IB. Serdecznie dziękuję!

Janina Ochojska… Od 1992 r. guru wolontariuszy, ludzi, dla których pomaganie innym jest wewnętrznym imperatywem. Jest wszędzie tam, gdzie wojny lub kataklizmy naturalne pozbawiły ludzi, zwłaszcza kobiety i dzieci, warunków do życia.

Opowiedziała o Syrii. Polacy niechętnie ją wspierają. Z tego powodu PAH współpracuje z innymi światowymi organizacjami charytatywnymi, które w innych krajach zbierają na ten cel więcej środków. Nie mają jednak ani ludzi, ani kanałów, by przedostać się na tereny objęte wojną. Więc dają pieniądze, a PAH działa na miejscu. Co robi? Przede wszystkim organizuje piekarnie i rozdawnictwo chleba. Mąkę kupuje w Turcji. Tu ciekawostka – dostarczanie pieczywa przez miesiąc jednej rodzinie kosztuje 25 złotych.

Dowozi też potrzebującym czystą wodę.

Aplikuje małym dzieciom lekarstwo na leiszmaniozę, chorobę, na którą masowo umierają.

Organizuje ambulanse – z lekarzem, pielęgniarką i farmaceutą – które trafiają do najbardziej potrzebujących i rozdają im leki.

Zorganizowała – na razie jedną, bo brakuje pieniędzy – świetlicę dla dzieci, namiot, wyposażony w kredki, papier, farby, gry, w którym najmłodsi mogą na chwilę zapomnieć o otaczającej ich rzeczywistości. Do stworzenia tej świetlicy przyczyniły się bliźniaki, dwoje małych Polaków, którzy ofiarowali na PAH 3.000,00 PLN, zebrane z okazji swojej pierwszej komunii świętej.

Codziennie umiera na świecie z głodu kilka/kilkanaście tysięcy osób.

W Polsce wyrzuca się na śmieci tony jedzenia.

Stać nas na pomaganie innym.

Pomoc daje radość, bo przecież uratować jedno życie, to uratować cały świat! Pomaganie nie jest mimo to łatwe – trzeba wiedzieć, jak to robić. Lepiej budować studnie, niż rozdawać czystą wodę, bo ofiarowuje się wtedy niezależność. Jednak tam, gdzie trwa wojna, nie ma możliwości budowania czegokolwiek. Trzeba więc rozdawać to, co pozwala przeżyć. A po zakończeniu wojny należy budować – studnie, szkoły, szpitale, domy. Pomaganie wymaga więc odwagi, bo trzeba się dostać w miejsce, gdzie nie jest bezpiecznie. Determinacji – żeby nie zawieść tych, którym się pomaga (bo na przykład skończyły się pieniądze, więc zamykamy piekarnię). Wiedzy – o miejscu, ludziach i ich najważniejszych potrzebach.

Ofiarowywanie przez świętego Mikołaja dziesiątej czekolady dziecku z domu dziecka to nie pomoc, to upokorzenie.

Powody pomagania są różne.

Pomagamy więc na skutek silnego, wewnętrznego imperatywu – nie umiemy po prostu inaczej. Pomagamy także na skutek chwilowego wzruszenia, nagłego przypływu empatii. Zobaczymy w mediach umierające śliczne dziecko, potrąconego przez samochód łosia. Coś chwyta za serce. Stajemy się aktywni.

Pomagamy również i dlatego, żeby poczuć się lepiej, dowartościować się. Żeby konkurować w pomaganiu z innymi, na zasadzie: jestem lepszy, bo dałem więcej niż inni. Stać mnie na to.

Ale nawet jeśli nie mamy potrzeby ani żeby pomagać, ani żeby popisywać się pomaganiem i tak naprawdę chcemy mieć święty spokój i najbardziej na świecie interesuje nas spektakularny finansowy efekt naszych działań – zadowalający stan konta, stan posiadania dóbr wszelakich i zaspokojenie wszelkich wyrafinowanych potrzeb własnej rodziny – i tak trzeba pomagać! Z zimnej kalkulacji!

Przepaść między nadmiernie sytymi i nadmiernie głodnymi nie może powiększać się w nieskończoność. Wystarczy przekartkować podręcznik historii, żeby zrozumieć, czym kończy się taka sytuacja! Czym to grozi! Bynajmniej nie tym głodnym, bo oni już i tak na dnie…

Pomagajmy więc, gdzie się da i komu się da. Zasypujmy przepaść między ludźmi. Burzmy mury. Nie udawajmy, że Syria czy Sudan są zbyt daleko, by o nich myśleć…

Jest siła w programach IB. Wierzę, że absolwenci naszej szkoły, innych szkół IB zmienią świat na lepsze.

Uczniowie wszystkich poziomów nauczania zaangażowali się bardzo w różnorodne akcje charytatywne, a przede wszystkim z organizację niedzielnego kiermaszu. Podobnie – nauczyciele.

Klasa trzecia naszej szkoły podstawowej realizuje właśnie projekt – kto i w jakich okolicznościach może stać się dla nas wzorem do naśladowania. Uczniowie wyszukiwali informacji w Internecie. Zainteresowali się Janiną Ochojską (nie wiedząc, że przyjdzie do nas do szkoły). Wzruszyła ich zwłaszcza akcja Pajacyk. Teraz niektórzy trzecioklasiści codziennie klikają w brzuszek pajacyka, zapewniając tym samym posiłek głodnemu dziecku.

Dzisiaj otrzymali od Janiny Ochojskiej piękna dedykację 🙂

 ochojska

 

Leave a Reply