Po wczorajszych obchodach siedemdziesiątej rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau pojawia się refleksja, niepokój, znak zapytania – jak można było i jak można teraz zapobiegać ludobójstwu, pogardzie i nienawiści do „innego”.
Odpowiedź jest oczywista. Trzeba stworzyć warunki, zachęcające jednostki do pracy nad sobą, do metanoi, do eliminowania w sobie takich postaw, jak – obojętność, oportunizm, interesowność, bezduszność, a rozwijania takich, jak – odwaga, niezależność poglądów, krytycyzm myślenia, nieprzyjmowanie żadnych dogmatów na wiarę, altruizm, empatia. Bo łatwo o klimat, gdy uleganie populizmowi, pragnieniu zysku za wszelką cenę, wygodnictwu mogą nie tylko umożliwić rozwijanie się zbrodniczych tendencji, ale i same mogą stać się zbrodnią.
Wątpliwość jest jednak – kto ma uświadamiać to społeczeństwom. Szkoła nastawiona jest na wynik procentowy i z niego jest rozliczana. Rodzina dąży do sukcesu w postaci wysokich stanowisk, zasobnych portfeli, najwyższych wyników edukacyjnych dzieci, wyrażonych w danych liczbowych. Media myślą o zysku, który daje kłótnia i zbrodnia, więc pokazują i jedno, i drugie. Kościół/ kościoły też różnie sobie radzi/radzą ze swoją misją…
Wiem, że jestem niepoprawna, ale myślę o Profilu Ucznia IB i o programach IB…
Tylko, czy to nie jest kropla w morzu potrzeb….
Tak czy inaczej wierzę, że warto myśleć o „szklance w połowie pełnej” i robić swoje.
A na koniec ferii rekomenduję kolejną lekturę – Henninga Mankella „Wspomnienia brudnego anioła” – wciągająca opowieść.