Często doświadczam plastycznych snów, muzycznych – niesłychanie rzadko. W sobotę rano wstałam z łóżka słysząc w głowie utwór Witolda Lutosławskiego śpiewany przez Grażynę Auguścik. Co prawda w ostatni czwartek byłyśmy z Ewą na koncercie, na którym nasza ulubiona wokalistka wystąpiła m.in. właśnie z „A w tej studni”, ale i tak byłam zdziwiona. Pół dnia nie mogłam się oderwać od tej melodii.
Czwartkowy koncert w Palladium był znakomity. Poza Grażyną Auguścik wystąpiła jak zwykle pełna energii i radości życia Urszula Dudziak i świetny akordeonista Marcin Wyrostek. Repertuar był ten sam co na lipcowym koncercie w Gdyni, ale dobrej muzyki nigdy za wiele.
Późnym wieczorem odwiedziła mnie na wsi sarenka. Dostrzegłam ją dzięki kamerze. Radość, wzruszenie, dużo uśmiechu… Wnuczęta też podekscytowane nocną wizytą…


Poza tym – piękna jesień i jeden duży maślak znaleziony na działce. Nie pomyślałam, żeby zrobić zdjęcie – zjadłyśmy z Ewą ze smakiem razem z omletem.

Z przyjemnością obejrzałyśmy filmy Juliusza Machulskiego – „Vinci” i „Vinci 2”. Bardzo miły weekend.

