MONGOLSKA MATKA NASZEJ CÓRKI CZYLI RÓŻNE TWARZE MIŁOŚCI

Mówiłam i mówię córce, że ma dwie matki, jedną – mongolską. Lekarka z Mongolii odmieniła nasze trudne życie, gdy dziecko miało siedem lat. Były łzy radości i kwiaty. I całe morze wdzięczności, bliskiej miłości. Nasza relacja trwa ponad dwadzieścia lat. Za wizyty córki ukochana pani doktor od dawna nie bierze pieniędzy. Teraz nasze wnuczęta od mongolskiej babci dostały narodowe mongolskie stroje – jedwabne płaszcze i misternie zdobione nakrycia głowy. A Mongolia – kraj nieznany, kulturowo obcy – jest bardzo bliska naszym sercom, także – ze względu na dzielność, z jaką mongolskie kobiety kultywowały, z narażeniem się na represje z utratą życia włącznie, wiedzę o – zakazanej w czasach realnego komunizmu  – tradycyjnej medycynie tybetańskiej.

**

Zdarzyło nam się pod koniec sierpnia obejrzeć dwa filmy – „Pokot” i „Amerykańska sielanka” – dzień po dniu. Cudowna kobieca bohaterka filmu Agnieszki Holland – Janina Duszejko –  kocha zwierzęta. Próbuje walczyć o ich dobro. Nie zgadza się na okrucieństwo i krzywdę. Łatwo się z nią identyfikować, pomimo iż okazuje się morderczynią. Prowadzi nasze myśli i uczucia w stronę ekstremizmu. Skrajnego ekstremizmu! O zgrozo! – chciało by się pójść za jej przykładem… Film Ewana McGregora pokazuje z kolei destrukcję, jaką niesie ze sobą ekstremizm, nawet ten, wynikający z najszlachetniejszych pobudek, z ogromnej wrażliwości, miłości i maksymalizmu etycznego. Pojawia się myśl, jakże mało powabna i elegancka!!!, że może jednak zgniły kompromis etyczny czasami służy życiu, służy dobru…

I jakieś dziesięć dni temu – jakby w odpowiedzi – „Azyl”, amerykański film o autorach moich ulubionych książek z dzieciństwa – Antoninie i Janie Żabińskich, prowadzących warszawskie ZOO. Ich imperatyw – ratować każde życie, człowieka, zwierzęcia. Nie jedynie słuszne ideologie, jedynie słuszne przeświadczenia i opinie, racje wielkie i mniejsze, ale życie, oddech, bicie serca, ciepło ciała – cud i radość istnienia – ratować za każdą cenę!

***

Dwanaście lat temu musiałam przejść operację nosa. Kiedy poszłam na zdjęcie szwów, chirurg dał mi lusterko. Bałam się w nie spojrzeć. I wtedy mężczyzna, z którym jestem teraz już ponad czterdzieści lat, pomógł mi – patrzył na mnie, patrzył na mój pokrojony, jeszcze niezagojony nos, i zobaczyłam swoją twarz jego pełnymi ciepła oczami i … spojrzałam w lusterko.

****

Jedna z najbardziej „zaczytanych” przeze mnie książek – kupiona w 1973 r. Raptem 157 stron. Tekst Ericha Fromma – „O sztuce miłości”. Mój przewodnik po życiu – osobistym i zawodowym. Ideał funkcjonowania w rzeczywistości – miłość jako sposób istnienia, jako sposób zaangażowania w otaczający nas świat. Trudny do realizacji, ale warto mieć jakiś kierunkowskaz. W tekście – ołówkiem – liczne zakreślenia, podkreślenia, gwiazdki i wykrzykniki. Na przykład przy takich fragmentach:

„Miłość jest aktywną siłą w człowieku, siłą, która przebija się przez mury oddzielające człowieka od jego bliźnich, siłą jednoczącą go z innymi; dzięki miłości człowiek przezwycięża uczucie izolacji i osamotnienia pozostając przy tym sobą, zachowując swą integralność. … Miłość to działanie, a nie bierne doznawanie. Czynny charakter miłości można najogólniej określić zdaniem, że kochać to przede wszystkim dawać, a nie brać. …  Dawanie jest najwyższym przejawem mocy. W samym akcie dawania doświadczam mojej siły, bogactwa, mojej potęgi. … Dawanie jest bardziej radosne niż otrzymywanie nie dlatego, że jest utratą czegoś, lecz dlatego, że w akcie dawania przejawia się moja żywotność. … Nie jest bogaty ten, kto dużo ma, lecz ten, kto dużo daje. … Nie tylko w miłości dawać znaczy brać. Wykładowca uczy się od swoich uczniów, aktora pobudza do gry widownia … – z zastrzeżeniem, że nie traktują oni siebie nawzajem jako przedmioty, lecz mają do siebie stosunek szczery i produktywny. … Czynny charakter miłości – poza elementem dawania – ujawnia się w tym, że zawsze występują w niej pewne podstawowe składniki wspólne dla wszystkich form. Są to: troska, poczucie odpowiedzialności, poszanowanie i poznanie. … Odpowiedzialność mogłaby łatwo wyrodzić się w chęć panowania i posiadania, gdyby nie istniał trzeci składnik miłości: poszanowanie. … Poszanowanie oznacza pragnienie, aby drugi człowiek mógł się rozwijać i rosnąć taki, jaki jest. … Poszanowanie może istnieć wyłącznie w oparciu o wolność … Miłość jest dzieckiem wolności, nigdy zaś ujarzmienia. …”

Tekst „O sztuce miłości” powstał w 1956 r. A człowiek niestety wciąż próbuje wpychać „innego” w schematy, w narzucone przez siebie ramy. Mówi: „moja dziewczyna”, „mój chłopak”. Oczekuje, że ona będzie „idealną żoną” (w domu czysto, dzieci uśmiechnięte i lakier na paznokciach), a on – „idealnym mężem” (krany zreperowane, śmieci wyniesione i świeże kwiaty raz w tygodniu albo częściej). Nauczyciel oczekuje od ucznia, że posłusznie przyjmie jego racje za swoje i przyswoi 100% podanej jakkolwiek wiedzy. Uczeń oczekuje od nauczyciela, że „bezboleśnie” go nauczy najlepiej metodą hipnozy, bez wysiłku własnego. Sięgamy po drugiego człowieka, chcemy go zawłaszczyć, podporządkować – dla naszej satysfakcji, wygody, poczucia sukcesu.

A międzyludzka relacja jest konstruktywna jedynie wtedy, gdy pojawia się w niej element miłości, w szerokim rozumieniu tego stanu, zaproponowanym m.in. przez Fromma.

 

 

Leave a Reply