MIMO WSZYSTKO

Nasz klon stracił już wszystkie liście. Jeszcze niedawno tak pięknie złocił się w jesiennym słońcu. Teraz podziwiamy misterny rysunek czarnych gałązek na tle szarego lub błękitnego nieba. Jak u Bruegel’a. Aż tu nagle – niespodzianka! Stadko sikorek. Nie zasłaniają ich liście. W opalizującym, odległym, przedzierającym się przez grubą warstwę chmur, świetle słońca migoczą ich żółciutkie brzuszki, wyraziste policzki. Można cieszyć się ich ruchliwą pierzastością, słuchać ich nawoływania. Gdy klon porośnięty jest liśćmi, pozostają jedynie wrażenia słuchowe, a teraz pełnia! Okienny listopadowy teatrzyk!

Wyglądam przez okno na świat. Mówi się czasem – na świat boży. Mój Boże! Staram się nie widzieć i nie pamiętać o tych różnych nawiedzonych i cynicznych zbawcach tylko własnych narodów, którzy królują lub chcą królować niepodzielnie od wschodu do zachodu naszego globu, i którzy szykują naszym dzieciom i wnukom krwawą łaźnię. Czy przewidują skutki własnych działań, lecz włada nimi niepodzielnie cynizm i pragnienie władzy… Czy też zaślepieni fanatyczną głupotą, nie wiedzą, co czynią… Oto jest pytanie… Ważne dla nich samych… Bo nam żadna różnica…. Nam – los lemingów… I myślę tutaj o lemingach – gryzoniach, a nie o tych okupujących plac Zbawiciela. Chyba że staniemy okoniem. Zdecydowanie i odważnie. W masie, globalnie, ale zaczynając od siebie. Inaczej – przepaść!

Tymczasem kontempluję sikorki. Bogatki i modraszki. Jak długo już goszczą na Błękitnej Planecie, tak podobno zachwycającej z Kosmosu… Bardzo pożądany jest także rodzinny spacer po lesie. Szelest liści pod nogami – bezcenny. Obserwowanie wiewiórki. Nasłuchiwanie dzięciołów, krzyków sójki. Czasami między drzewami lub na marchewkowym polu na skraju lasu pokaże się sarna. Celebrowanie obiadu. Potem – hipnotycznie kojące miarowe oddechy dzieci w porze sjesty… Miło. Ciepło. Przytulnie.

Poczucie sprawności i ograniczeń ciała w porze praktyk jogi. Radość, że wciąż tak lekko i strzeliście wybija się do stania na głowie. Koncentracja na każdym stawie, każdym ścięgnie, każdym oddechu. Krew krąży. Energia krąży.

Jest wiara w sens. W życie. Mimo wszystko.

 

 

 

 

Leave a Reply