W Gdańsku-Brzeźnie jest molo. Przy nim – restauracja „Gruba Ryba”. W niej od kilku lat w piątki, soboty i niedziele odbywają się koncerty szant. Lubimy na nich bywać, bo są miłe i nastrojowe. Przypominają tradycje i język ludzi morza. Przyjemnie przy nich zjeść kolację. Wczoraj jednak byliśmy całkowicie zaskoczeni wirtuozerią i kunsztem muzyka, śpiewającego i grającego na gitarze. Słuchaliśmy – wzruszeni i przejęci – bogatego repertuaru przez bite trzy godziny. Dzisiaj zasięgnęliśmy języka i już wiemy, że wczoraj grał i śpiewał Waldemar Raczkowski, absolwent wyższej uczelni muzycznej, zawodowy gitarzysta, wokalista i pianista, na co dzień – nauczyciel muzyki, śpiewu i gry na gitarze w kilku trójmiejskich szkołach. Wczoraj nie ograniczył się do pieśni ludzi morza. Usłyszeliśmy piosenki z repertuaru Stanisława Sojki (m.in. przepiękną „Tolerancję”), zespołu „Myslovitz” i innych. Dowiedzieliśmy się, że współpracował z Mateuszem Kusznierewiczem jako szantymen przy projektach Pomorskiej Edukacji Morskiej. Od niedawna udziela się wraz z przyjaciółmi w nowo powstałym zespole rockowym z Gdańska. Wiemy, że to dopiero początek kariery tego zdolnego artysty. Martwimy się tylko, czy spotkamy go w „Grubej Rybie” za rok…