Był czas, długi czas, studencko-wczesnonauczycielski, kiedy uwielbiałam kolory ziemi. Brązy, beże…, khaki… Tak chodziłam ubrana. A potem znienacka dopadła mnie czerń, a za nią – szarości, popiele, ecru … Teraz czasem lubię też kolory zdecydowane – niebieski, zielony, żółty, nawet – czerwony, chociaż ten chyba najmniej…
Ale dzisiaj zdecydowanie preferuję czarny…