Jubileusze dzielą się – z grubsza – na te – sformalizowane, pompatyczne i najczęściej nudne oraz na te – pełne żywych, autentycznych emocji…
Jubileusz osiemdziesięciolecia III Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterów Westerplatte przy ul. Topolowej 7 w Gdańsku, zwanego potocznie Topolówką, należał zdecydowanie do tej drugiej kategorii. Kiedy otrzymałam zaproszenia i podjęłam decyzję o naszym uczestnictwie w tej uroczystości, miałam pewność, że tak właśnie będzie. Topolówka jest bowiem szkołą IB. Certyfikat Diploma Programme – staraniem ówczesnej dyrektor Grażyny Bogusz i koordynatorki – Aliny Spychały oraz nauczycieli – otrzymała w 2001 roku. Na początku dwudziestego pierwszego wieku my również przygotowywaliśmy się do wdrożenia tego najlepszego z programów edukacyjnych. Były dwie okazje, podczas których poznałam Grażynkę i Alinę, i mogłam z nimi porozmawiać. Jedną było edukacyjne spotkanie w Akademickim Gimnazjum w Toruniu, drugą – konferencja IB w Marrakeszu. Wiedziałam, jakimi są osobami i jaką szkołę tworzyły. Topolówka w ogóle miała szczęście do dobrych dyrektorów, a co za tym idzie – do dobrej kadry nauczycielskiej. W głębokim PRL-u, gdy program matury międzynarodowej jeszcze w ogóle nie istniał, ówczesny dyrektor szkoły miał kompletnie szalony pomysł, by pokazać uczniom Polskę nie z podręczników, a w naturze. Podzielił kraj na cztery części, wynajął… pociąg z kuszetkami i każdego roku pokazywał młodzieży jedną czwartą Polski. Idea była taka, żeby w ciągu czterech lat szkoły średniej zwiedzić całą Polskę. Pociąg w nocy jechał, a w dzień stał na bocznicy. Uczniowie w tym czasie poznawali kolejne miasto. Taka kilkutygodniowa zielona szkoła na szynach! Do pociągu wsiadali wszyscy uczniowie i wszyscy nauczyciele. W podróży odbywały się lekcje różnych przedmiotów, w formie projektów, związanych z danym miejscem. Iście IB-owski pomysł, kreatywny i z wyobraźnią! Topolówka była niezwykłą szkołą jeszcze przed epoką IB!
Na jubileusz ściągnęło wielu gości – absolwentów kolejnych roczników, byłych i obecnych nauczycieli, i dyrektorów, przedstawicieli władz samorządowych z prezydent Gdańska – Aleksandrą Dulkiewicz na czele, która – jak wielu wybitnych gdańszczan – ukończyła to liceum. Przybyli także przedstawiciele uczelni wyższych, ambasad Francji i Hiszpanii oraz dyrektorzy liceów IB ze Szczecina, Bałegostoku, Poznania, Wrocławia, no i my z Warszawy. Zewsząd słychać było okrzyki radości z kolejnych spotkań bliskich sobie ludzi. Wystąpienia oficjalne były krótkie, emocjonalne, a jednocześnie – przemyślane. Wyłonił się z nich obraz szkoły w pełni IB-owskiej, która daje młodym ludziom zarówno korzenie jak i skrzydła – silne poczucie tożsamości narodowej i jednocześnie otwartość na świat, odwagę zdobywania go i brak kompleksów. Szkoły, która jest nie tylko miejscem zdobywania wiedzy, ale także – miejscem do życia, rozwijania pasji, zawierania przyjaźni na całe życie oraz relacji romantycznych, drugim domem, przestrzenią podejmowania przez młodzież różnorodnej aktywności, swoistym domem kultury, miejscem debat społecznych i rozwijania kompetencji obywatelskich.

Uroczystość uświetniły występy muzyczne uczniów i absolwentów. W Topolówce też jest band!
Dla mnie udział w jubileuszu stanowił także potwierdzenie sensu tak wielu – niektórym się może wydaje, że zbyt wielu – naszych pozamerytorycznych działań w Monnecie.
Ofiarowałam pani dyrektor Małgorzacie Mroczkowskiej prezent – namalowany specjalnie na tę okazję przez wspaniałą artystkę Martę Pokorską obraz pod tytułem „Pejzaż z nadzieją”.



Wyjazd do Gdańska był dla mnie cenną okazją do spędzenia czasu z miłymi sercu Renatami. Zbyt rzadko mamy taką możliwość! Bardzo lubię Gdańsk. Z Jurkiem bywałam w nim kilka razy w roku. Mieliśmy swoje ulubione zakątki, restauracje, kawiarnie, sklepy… Teraz chodziłam po jego ulicach – naszymi śladami – z Renatką Łukaszewicz i Renatką Dziurą.











Dzięki temu, że uroczystości odbywały się w dzielnicy Wrzeszcz, miałyśmy okazję zobaczyć także przepiękne, nowe Osiedle Garnizon. Niezwykle przemyślaną realizację architektoniczną, nawiązującą do charakteru Gdańska (dużo czerwonej cegły), zachowującą właściwe proporcje między liczbą mieszkań i liczbą lokali usługowych, pełną cudownej zieleni, także – bardzo starych kasztanowców. Widać, że architekt uwzględnił ich obecność w swoim projekcie i dzięki temu nie poszły pod topór! Zachwycił nas układ komunikacyjny – pogodzenie interesów pieszych, rowerzystów i kierowców. Wiele wtopionych w zieleń uliczek, rond i parkingów. Każdy budynek ma swój podziemny parking, dzięki temu w naziemnych miejscach postojowych łatwo zaparkować. Nie widziałam tak pięknej, nowoczesnej, a jednocześnie jakoś małomiasteczkowej, przytulnej, godzącej różne potrzeby pozornie nie do pogodzenia, dzielnicy w Warszawie.


Sprawdziłam – projekt architektoniczny Osiedla Garnizon stworzył Marcin Woyciechowski, trójmiejski architekt.
Pobyt w Gdańsku to był dla mnie wyjątkowo miły czas!
Topolówce gratuluję pięknego jubileuszu i ekscytującej uroczystości z jego okazji!
