Różnica jest duża… W tradycyjnym pokoju nauczycielskim króluje zawiść… Myśli się (w samotności) albo omawia (w maleńkich, najlepiej dwuosobowych podgrupach) – kto jest bliżej, a kto dalej szefa… Ten, który jest bliżej, musi być ukarany, ale jest jednocześnie przedmiotem zazdrości – skomplikowanie zasupłana emocja!!! Na siłę tworzy się hierarchię – „nadaje się lub nie”. No i te wynagrodzenia!!! Różnica złotówki w wynagrodzeniach doprowadza do zawału lub choroby nerwowej… Generuje jad – w głowie, a czasem i na języku… W pokoju nauczycielskim często występuje defetyzm i pesymizm – wszystko jest źle i bez sensu, pracy za dużo, pieniędzy za nią za mało.
W IB-owskim pokoju nauczycielskim królują: docenienie, optymizm i entuzjazm, wzmacniane przez koordynatora IB, co wynika z profesjonalizmu zawodowego w rozumieniu IBO, zarówno nauczycieli jak i koordynatora. Wszyscy chętnie dzielą się pomysłami, wymieniają poglądy, są otwarci… Wspólnie szukają rozwiązań problemów. Najbardziej zatłoczonym pomieszczeniem jest gabinet koordynatora, w którym wszyscy – i nauczyciele, i dyrekcja, i uczniowie, i ich rodzice – szukają szybkiego wzmocnienia, porady i zastrzyku optymizmu w chwili zwątpienia. Bo koordynator IB jest przedstawicielem IBO w szkole i najlepiej uosabia cechy profilu ucznia IB… Najbardziej wiecznie zajętym numerem telefonu jest telefon koordynatora IB, bo jest on zawsze chętny, by wysłuchać i pomóc… Podczas rozmów na posiedzeniach rady pedagogicznej myśli się o efektywności nauczania, o innowacjach, o kolejnych zadaniach z kalendarium roku szkolnego, a nie – co źle zrobił ktoś aktualnie nieobecny. O wynagrodzeniach się nie rozmawia, bo i tak są znacząco wyższe niż w innych szkołach. Poza tym dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają…
IB-owska społeczność jest najzdrowszym znanym mi środowiskiem, w którym wszyscy mają szansę na dłuższe i sensowniejsze życie. Trzeba tylko z tej szansy skorzystać. Do czego zachęcam 🙂