W sobotę 4 lipca zapaliłam rano świecę, piękną, białą, długą. W starym pojedynczym lichtarzu płonęła wiele godzin spokojnym, równym płomieniem. Spłonęła cała do samego końca. Pozostał tylko lichtarz, bez śladu wosku…
W sobotę 4 lipca nad ranem, samotnie, na szpitalnym łóżku zmarł mój wujek – Robert Rogalski.
Łzy same płyną drugi dzień…