Szmaragd trawników aż po horyzont inspiruje do biegu, aż do utraty tchu… Potem turlanie się po puszystej trawie. Nad głową niebo bezkresne. I znów nieposkromiona gonitwa przed siebie, znów do utraty tchu. I slalom między domkami, tujami i innymi krzewami… Upojenie zapachami, głównie bzów. Ptasimi trelami. Oszołomienie. Uśmiechy. Radość. Nieposkromiona energia.
Potem zebranie w kręgu na kocach. Przypominanie zasad – bezpieczeństwa, współistnienia, współpracy. Nie ma zakazów i nakazów. Są wspólnie formułowane sposoby zachowania, by nikt nie naraził siebie i innych na niebezpieczeństwo, by wszyscy czuli się dobrze.
A potem twórcza praca – w natchnieniu, oddaniu, uskrzydleniu. Malowanie dużych form na trawie. Ustawianie ich pod krzewami. Swoboda twórcza. Zachwyt. Duma. Radość.
Tak jakby zdjęto z pleców garb lęku, oceniania, rywalizacji, agresji, nieufności. Jakby zdjęto pancerz. Wyjęto z ram. Jakby można było odetchnąć głębiej, pełniej i radośniej.
A na koniec – przygotowywanie niespodzianki dla rodziców – pięknego przedstawienia.
Dzieciom trzeba więcej „zielonych szkół”!