CZEGO UCZY MNIE ZARAZA…

Wyostrza kontury. Sprawia, że widzę więcej. Obnaża i wzmacnia skutki własnego przeoczenia, zaniechania, zaniedbania, nadmiernego zawierzenia innym. Stają się one bardziej dolegliwe, bolesne, a często – upokarzające. Emocje z tym związane są silniejsze, bardziej gwałtowne niż w normalnej sytuacji. Jest problem z ich rozładowaniem. Choć zrozumienie ich przyczyn i skutków jest.

Na szczęście panuje symetria. Działania niekonwencjonalne i trudne przynoszą efekt. Szybkie i odważne decyzje, podejmowane w chaosie początków epidemii i wcześniej, okazały się zbawienne. Dają radość i nadzieję. Współpraca z błyskotliwymi, radosnymi osobami, pełnymi entuzjazmu i optymizmu jest sukcesem. Bo umiejętne dobieranie zespołu nie jest łatwe. Ludzie, którzy w trudnej sytuacji sprawdzają się, aktywizują, stanowią wsparcie, podsuwają cenne pomysły i rozwiązania – są w czasie zarazy skarbem. Większość pracowników naszej szkoły okazała się skarbem!

Doskwiera mi bardzo brak bezpośredniego kontaktu z uczniami, choć od wychowawców dostaję raporty o ich samopoczuciu. Uczymy się działania online, żeby z jednej strony nie dopuścić do powstania zaległości, z drugiej jednak strony nie obciążyć uczniów pracą ponad ich siły. To nie jest proste. Staramy się. Rozmawiamy o tym podczas spotkań z nauczycielami.

Zapewne po świętach zwołam zebranie samorządu szkolnego… Jeszcze więc tego uczy mnie zaraza – że życie dyrektora szkoły bez uczniów jest trudne i smutne! Po prostu – trudno bez Was żyć!

Leave a Reply