CZEGO UCZY NAS LAS…

Kiedy byłam mała, intuicyjnie WIEDZIAŁAM, MIAŁAM PEWNOŚĆ, że cała rzeczywistość jest duchowa. Rozmawiałam ze zwierzętami, drzewami, głaskałam liście, trawy… Zastanawiałam się nad życiem kamienia, wody, deszczu… Bałam się chodzić po trawie, żeby nie deptać, nie zadeptać, nie ugniatać, nie krzywdzić…

Potem były baśnie… O Jasiu, który wyrusza z domu w świat, bo jest inny, „głupi”, odważnie, samotny, idzie przez las. Dzieli się ostatnią kromką chleba z mrówką i myszką, a potem one mu pomagają… I ten „głupi” Jaś zostaje sprawiedliwym, dobrym królem… Baśnie o ludziach zaklętych w drzewa, kamienie, żaby…

Potem „Ballady i romanse” i „Pan Tadeusz”, gdzie każde stare drzewo, omszały kamień, każde jezioro było związane z czyjąś miłością, czyimś bohaterstwem, z czyjąś tragedią, z jakąś zbrodnią. Cała rzeczywistość znaczyła, czuła, była dramatyczną emanacją ducha.

A potem różne doświadczenia – magiczne ale też – traumatyczne. Bo jak zrozumieć ludzi, których się kocha, z którymi spędza się cudowne wakacje, którzy świętują świniobicie, zbiegają się zewsząd i śmieją… A głośna agonia zwierzęcia przedłuża się, trwa w nieskończoność… Zapłakana chowam się w domu, poduszką nakrywam głowę, ale i tak słyszę to bezgraniczne cierpienie i przerażenie… A potem próbuję zrozumieć i kochać nadal… Kiedyś głód był częstym doświadczeniem. Ludzie umierali. Zwłaszcza na przednówku. Więc jeśli udało się upolować zwierzę lub można było zabić to hodowane, była radość, że wreszcie brzuchy będą pełne, dzieci przeżyją kolejny rok i stąd euforia… Ale teraz? Czerpać radość z obserwowania umierania… Świniobicia, polowania… ?! Trudno pojąć…

Sądzę, że zbyt łatwo niektórzy ulegają rozmaitym manipulacjom… Że tradycja… Że rytuał… Że element kultury… Chłopskiej… Szlacheckiej… Zbyt łatwo uwierzyć w normalność, zwyczajność, pożyteczność „przemysłu mięsnego”, w którym istota czująca traktowana jest jak produkt, rzecz, tucznik. Czyż w tym kontekście nie przerażają ostatnie wyniki badań uczonych, którzy dowiedli, że rozwój mózgu młodej świni jest niezwykle podobny do rozwoju mózgu człowieka; tak bardzo, że badania mózgu prosiąt służą jako modele do poznania procesu uczenia się dzieci.

Czyż od sposobu traktowania zwierząt w rzeźniach  nie jeden krok tylko – od wiary, że jacyś – Żydzi, Słowianie, Murzyni, Cyganie – są „z natury” gorsi, albo zagrażają, albo należą do „gorszego sortu” istot. Ludzie, nie-ludzie. Prawie zwierzęta. I tak jak ze zwierzętami, można coś z nimi zrobić, w zależności od genialnych pomysłów przywódców. W zależności od tworzonego przez tych przywódców prawa… Jacyś niemieccy inżynierowie projektowali technologię ludobójstwa, rozrysowując w swoich przytulnych pracowniach najbardziej wydajne modele komór gazowych… Mieli dzieci, żony, kochali swoje zwierzęta… Byli wykształconymi, kulturalnymi, wrażliwymi ludźmi. To nie zwyrodnialstwo jest najbardziej powszechną przyczyną masowych zbrodni, ale oportunizm, wygodnictwo i myślowe lenistwo.

Czyż niemyślenie, zabijanie w sobie wrażliwości dziecka, bezrefleksyjne uleganie obowiązującym normom, procedurom, wymaganiom przełożonych i rządzących nie wiąże się czasem z niszczeniem w sobie pierwiastka boskiego, nie staje się zbrodnią…

Jesteśmy jednością. Duchową jednością. Nie wolno o tym zapominać. Jesteśmy stworzeni do miłości, do dawania siebie innym, do zmieniania świata na lepsze, do empatii, do współodczuwania z innymi ludźmi, z przyrodą. Niektórzy twierdzą – i być może mają rację – że jesteśmy stworzeni do świętości.

Radosnym, kolorowym, głośnym i czystym przejawem tej jedności, miłości, empatii  jest dzisiejszy jubileuszowy Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy!

Pomaganie bez wyrzekania się, nadęcia, zadęcia, cierpiętnictwa, namaszczenia. Z uśmiechem. Z muzyką. Niezłą zabawą. Pomaganie z radością, że możemy pomagać, że chce nam się pomagać, że tylu spośród  nas chce się pomagać! I że jesteśmy razem! Tylu z nas!

Dzisiaj nie jesteśmy gorsi od lasu! Drzewa w lesie współdziałają, pomagają sobie w chorobie i nieszczęściu. Można o tym przeczytać w niezwykłej książce „Sekretne życie drzew”, a w ostatniej „Polityce” znajdziemy wywiad z jej autorem, niemieckim leśnikiem Peterem Wohlleben’em.  Ta wiedza nie jest wynikiem ludowych wierzeń lecz naukowych badań. Warto przeczytać jeden i drugi tekst. A jest on absolutnie obowiązkową lekturą dla wszystkich nauczycieli biologii. Na koniec cytat z tej książki, przypominam – mowa jest o drzewach, które niektórzy ludzie uważają za rzeczy: „Usuwanie nierówności dokonuje się pod ziemią poprzez korzenie. Zachodzi tam najwyraźniej żywa wymiana. Ten, komu zbywa, dzieli się z innymi, biedak dostaje pomoc w potrzebie. I tu znów angażuje się grzyby, których olbrzymia sieć funkcjonuje jak gigantyczna maszyna dystrybucyjna. Przypomina to nieco system pomocy społecznej…”

Bądźmy piękni jak drzewa! Bądźmy piękni jak dziś!

 

 

Leave a Reply