CD O ZACHWYTACH + PORADY

Moja mama – rocznik 23 – od dwóch lat leży.  Duże kłopoty z chodzeniem zaczęła mieć w lipcu 2017 r. W sierpniu fizjoterapeuci próbowali jeszcze przywrócić jej sprawność, ale we wrześniu okazało się, że mózg już nie jest w stanie nadzorować tej umiejętności. Początek tego jej etapu życia był trudny dla wszystkich. Pewnie najtrudniejszy – dla niej samej. Dla mnie to był czas poszukiwań dobrej opiekunki i radzenia sobie z problemami, związanymi z opieką nad osobą starszą, leżącą. Na profesjonalne opiekunki nie natknęłam się – choć korzystałam w tym czasie z dwóch agencji zatrudniających osoby, zajmujące się seniorami i przez mój dom przewinęło się w tym czasie sześć pań. Korzystałam też z pomocy dwóch profesjonalnych, doświadczonych i sympatycznych pielęgniarek. Żadna z tych ośmiu osób nie miała moim zdaniem wystarczającej wiedzy ani nawyków (zwłaszcza związanych z higieną i kulturą osobistą), by odpowiedzialnie i profesjonalnie zająć się starszym człowiekiem. Ostatnia opiekunka, która pracuje od wiosny, jest najlepsza ze wszystkich dotychczasowych, choć jeszcze daleko jej do ideału. Chętnie się uczy. Zmienia niektóre swoje złe nawyki. Przede wszystkim traktuje mamę jak człowieka, a nie – głuchy, bezrozumny przedmiot. Rozmawia z nią. Dba bardzo o stan jej ciała. Myje ręce przed kontaktem z nią, z czym problem mają nawet – a być może zwłaszcza!!! – przedstawiciele służby zdrowia.

Co jakiś czas robię mamie przegląd lekarski – badania analityczne krwi i badanie internistyczne. Wczoraj było ostatnie. Lekarz, który zajmuje się mamą długie lata, zachwycił się jej stanem – wyniki lepsze niż kiedykolwiek, stan skóry idealny, większa przytomność umysłu – różne takie uśmiechy, „dziękuję”, „dzień dobry”, „do widzenia”… No i minęły kłopoty z rytmem pracy serca i nadciśnieniem…

Zapytał, co daję mamie do jedzenia. Powiedziałam. I znów zachwyt – że same najwartościowsze produkty w przyswajalnej formie. Dzień wcześniej byłam u dentystki, której moja mama była pacjentką jeszcze dwa lata temu. Mama dentystki jest młodsza od mojej, ale zaczyna mieć problem z chodzeniem. Rozmawiałyśmy o naszych mamach z panią doktor i ta również zachwyciła się moimi sposobami na utrzymywanie mamy we względnym dobrostanie. Miała je natychmiast wdrożyć.

Dwa dni, zachwyty dwóch osób – w dodatku lekarzy!!! – i zdecydowałam się opisać to, do czego dochodziłam – metodą prób i błędów – przez długie miesiące. Może komuś ta wiedza się przyda.

Sprawy oczywiste – higiena i werandowanie, materac przeciwodleżynowy i specjalne łóżko. Oklepywanie pleców i nacieranie ich spirytusem. Smarowanie całego ciała, od stóp do głów, kilka razy dziennie – ekologicznym olejem kokosowym. To ostatnie podpowiedziała mi nasza wspaniała przedszkolna kucharka – pani Małgosia.

No i dieta. Mama zjada trzy posiłki dziennie. Na śniadanie – pożywną, gęstą kaszkę. Jej składniki to: kasza jaglana (od czasu do czasu zamiennie owsianka), gęsty jogurt, różne owoce (jabłka, banany, morele, truskawki, maliny, mango…), zmielone siemię lniane, miód, twaróg, olej lniany budwigowy, jedno lub dwa jajka na miękko, które dodaję 2 – 3 razy w tygodniu. To wszystko dokładnie zmiksowane. Do tego dwie kropelki witaminy D3.

Na obiad – zupę, jakieś warzywa i mięso, które stanowi od ½ do ¾ całości; też wszystko  dokładnie zmiksowane.

Trzeci posiłek jest lekki. Drobno pokrojony banan albo bardzo dojrzałe morele polane miodem, albo podgotowane jabłka też polane miodem, albo kawałek szarlotki lub sernika.

Do picia podaję zieloną herbatę, wodę jonizowaną, elektrolity (litorsal) lub magnez  z wit. B6. W przypadku problemów z trawieniem mama dostaje enterol i kreon. Odstawiłam wszystkie pozostałe leki.

Zapewne samopoczucie starszej osoby zależy także od genów i woli życia. Zachwycam się swoją mamą. Dzielnie trwa, mimo że zapewne nie jest to łatwe. Uśmiecha się czasami, bywa miła. Niekiedy interesuje się nami i zadaje pytania.

Udało nam się zaskoczyć lekarza, z jego dużym doświadczeniem i tradycyjną wiedzą medyczną… Bardzo mnie to cieszy.

Leave a Reply