ABSOLWENCI

Zbliża się rok jubileuszy. To skłania do rozważań, wspomnień, namysłu nad celami zamierzonymi i tymi, które udało się osiągnąć…

Szkoła. Jej początki. Pierwotny cel, który obowiązuje do dziś – by była efektywna, tzn. zapewniała wysoki poziom merytoryczny i jednocześnie – by miała „ludzką twarz”.

By powstała, musiały istnieć sprzyjające warunki.

Na początku był bunt, niezgoda, żeby uczniowie tracili w placówce edukacyjnej tyle czasu. Jałowość rozmów w pokoju nauczycielskim. Brak staranności nauczycieli. Wiedza – byle jaka, odtwórcza, encyklopedyczna. Czas lekcji wykorzystany w kilku procentach – na odpytanie, pogaduszki i zadanie pracy domowej. Brak wzajemnego szacunku. Złośliwości. Lęk uczniów, związany z ocenianiem i upokorzeniami, doświadczanymi ze strony nauczycieli. Totalna frustracja wszystkich.

Pojawił się entuzjazm, związany z transformacją ustrojową i tworzeniem pierwszych niepublicznych szkół. Poczucie, że jeśli jakimś cudem udało nam się opuścić strefę realnego komunizmu, wszystko jest możliwe.

Było wsparcie bliskich, męża, przyjaciół…

Ale przede wszystkim – byli uczniowie, którzy obdarzyli mnie zaufaniem, szacunkiem i dali mi poczucie, że wiem, jak należy i jak nie wolno uczyć. Czułam się momentami wręcz manifestacyjnie kochana przez uczniów. To było cudowne uczucie, które dało mi siłę i odwagę, by zaryzykować i stworzyć własną szkołę. Bez niego nigdy bym się nie odważyła. Pora więc, by podziękować moim wszystkim uczniom – ze szkoły podstawowej przy ul. Narbutta, ze szkoły podstawowej przy ul. Majewskiego, wychowankom domu dziecka przy ul. Korotyńskiego, a przede wszystkim – uczniom z Państwowej Szkoły Baletowej im. Romana Turczynowicza, w której pracowałam 13 lat. Dostałam od Was ogromną siłę, która starczyła mi na lata prowadzenia szkoły. Daliście mi drogowskaz, którędy podążać, jakich wyborów dokonywać. Daliście mi wiedzę, co jest w szkole ważne, a co mniej ważne i jakie metody nauczania są rzeczywiście efektywne.

Są absolwenci szkoły baletowej, z którymi utrzymuję, mniej lub bardziej stały, kontakt przez te wszystkie lata… Kasia Lewandowska i Asia Gonciarz – kilometry listów, będących w sumie przedłużeniem relacji nauczyciel-uczeń, kiedy to pod wielostronicowym wypracowaniem powstawał komentarz nauczycielski czasem dłuższy od samej pracy. A także wiele przegadanych godzin. Kasia jest aktorką Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego i scenarzystką serialu „Świat według Kiepskich”. Asia, absolwentka Wydziału Romanistyki UW, po której przez moment ślad zaginął, kilka lat temu przysłała mi swoje zdjęcie …w mundurze oficera armii amerykańskiej. Ludzkie ścieżki zaskakują… Jest już na emeryturze. Prowadzi w Stanach galerię sztuki. Michał Kostrzewski – kartki i długie listy z różnych zakamarków świata, a także wiele rozmów. Solista opery w Lyonie, choreograf. We wrześniu tego roku odbyliśmy bardzo ważne dla mnie, wzruszające spotkanie po latach. Ilona Molka, solistka Teatru Wielkiego – długie rozmowy i wspólna zabawa w czasach, gdy z mężem  prowadziliśmy klub na Ursynowie. Joasia Fituch też była gościem w naszym klubie. Krystian Gutowski, który podjął naukę w naszym liceum przy Górskiej 7. Radek Boguski, który – po latach – pewnego pięknego dnia stanął przed furtką przy Górskiej. Szok, bo w szkole czasem podczas godzin wychowawczych miałam z nim pewien kłopot. Przeszedł poważną kontuzję kręgosłupa, która przerwała jego karierę w Balecie Hamburskim Johna Neumeiera. Przyszedł, żeby podziękować za moją determinację w mobilizowaniu  uczniów do zdawania – poza baletową – również matury ogólnokształcącej. Dzięki niej mógł skończyć studia i zawodowo poradzić sobie znakomicie w innej branży. Wielokrotnie się później spotykaliśmy. Magda Żydek, Viola Klimczewska z pięknymi sarnimi oczami, Ula Wolska, przesyłająca mi regularnie karteczki z Włoch, gdzie mieszka…  Magda Wójcik, aktorka, która odwiedziła mnie na Abramowskiego, kiedy miała wątpliwości, związane z edukacją syna. Są klasy, które wspominam i mam przed oczami w całości, jakby to było wczoraj. Pełnych energii i szukających okazji do psot chłopców – Sebastiana Krysztoforskiego, Michała Bajorka, Artura Niedbałko, Marcina Ostapiuka, Roberta Ochała, a z wcześniejszego rocznika – Sławka Jabłońskiego, którzy wśród nauczycieli wywoływali permanentne poczucie zagrożenia. Dzięki Sławkowi stałam się fanką zespołu „Queen”. Nie pamiętam imienia ani nazwiska, ale stoi mi przed oczami twarz uczennicy, ważnej dla mnie, przekornej i upartej dyskutantki, niezbyt grzecznej, z grzywką zachodzącą na duże zaczepne oczy, osoby drobnej acz niesłychanie energetycznej, dzięki której nabrałam niezachwianej pewności, że mimo wszystko kropla rzeczywiście drąży kamień i że naprawdę nauczycielstwo jest najpiękniejszym zawodem na świecie. W pamięci jest wielu uczniów – Jacek Tyski, kilka Ew, na pewno Krysińska i Szymańska, Basia Klusek zwana Klusią i druga Basia, też drobniutka, której nazwisko wyleciało mi z głowy, Beata Serafin, Beata Pawlik, Jarek Sołowianowicz, fan Eltona Johna, Edyta Kozak, Gosia Daniluk, pewien Krzyś z Podhala, który kiedyś ze łzami w oczach rzucił w emocjach zeszytem od polskiego. Wojtek Ślęzak – obecnie solista Teatru Wielkiego. Drobniutka Lidka Groblewska. Ula Drewecka. Piękna Sylwia Skuńczyk, z którą właśnie znów zetknął mnie łaskawy los…Edyta Serzysko… Miłośnik żużla – Robert Lipiński, który rewelacyjnie zatańczył Wilka w inscenizacji „Czerwonego Kapturka”. Tomek Moskal. Mistrz tańca towarzyskiego – Darek Michalik.

Stają mi przed oczami – Ola Parzonko i Edyta Jagieła, zwana Jagiełką, mądre, miłe dziewczyny, które już nie żyją… I Paweł Zając…

Bardzo Ważne Osoby. Osoby, które mnie ukształtowały – moi uczniowie, dzięki którym założyłam  naszą szkołę.

 

Leave a Reply