Zespół Szkół Publicznych w Radowie Małym

Nie chodzi tam o zaszczyty, nagrody, tzw. „docenienie przez władze”, wynagrodzenie, prestiż i tym podobne głupstwa. Chodzi o radosny, niezależny, troszkę bezczelnie przekorny twórczy wysiłek zespołu nauczycieli pod kierunkiem charyzmatycznej dyrektorki. Cel – cywilizacyjne dźwignięcie kilkuset uczniów z popegeerowskiej wsi, danie im wszystkim tzw. wędki – możliwości zdobycia wykształcenia i wyboru innej – niż wynikającej z miejsca urodzenia – drogi życia.
Powstał autorski program – sposób dotarcia do dzieci zaniedbanych i biednych.

Pomysł, by uczyć matematyki – w kuchni, która staje się pracownią – pracy grupowej, logicznego myślenia, eksperymentów.

Pomysł, by pokazywać, jak zdobywać i wykorzystywać informacje – w pracowni podróży, podróży w głąb liścia, w głąb ciała, w starożytność, na inny kontynent. Tam są źródła informacji, Internet. Tam można dowiedzieć się czegoś z biologii, geografii, historii.

Pomysł na pracownię teatralną. Tam dzieci słuchają baśni. Uczą się mówić, prezentować. Dzięki metodzie psychodramy radzą sobie ze swoimi emocjami.

Trzy pracownie – cała podstawa programowa, kreatywnie, atrakcyjnie, wciągająco.

Jakie to genialnie proste!
Praktyczne i skuteczne. Bazujące na talentach i zainteresowaniach konkretnych nauczycielek. Tworzone z myślą o konkretnych dzieciach, ich potrzebach, ich barierach.

Skuteczne – jak mi się wydaje – uniwersalnie. Sądzę, że każdy uczeń rozwinąłby się bardzo w takiej szkole.

Dyrektorka Ewa Radowicz tworzyła ten projekt dwanaście lat.
Wierzę, że jej nazwisko znajdzie się w podręcznikach historii myśli pedagogicznej w Polsce.

Leave a Reply