WSPOMNIENIA

Umarła moja ciocia. Zuzanna. Dzielna warszawianka. Podczas okupacji miała kilkanaście lat. Była nastolatką z charakterem.

Pomagała swojej cioci, Jance, która należała do AK, ratować uciekinierów z getta. Niedaleko jego murów ciocia Janka wynajęła mieszkanie, w którym na krótko zatrzymywali się Żydzi, nim znaleziono dla nich bezpieczniejsze lokum. Ciocia mieszkała sama, a przechowywała całe rodziny. Sąsiedzi byli zaniepokojeni odgłosami dochodzącymi z mieszkania. Mieszkanie wynajęte było w kamienicy, której dozorca należał do Armii Krajowej, ale i tak było niebezpiecznie. Nie brakowało szmalcowników i donosicieli. Dzielna Zuleńka z zaufaną koleżanką codziennie odwiedzała więc ciocię Jankę zaraz po lekcjach na tajnych kompletach i obie urządzały harce w jej mieszkaniu – włączały gramofon, tańczyły, śmiały się. Wszystko po to, by chwilowi lokatorzy mogli troszkę pochodzić. Potem głośno zbiegały po schodach, trzaskając drzwiami.

Szmalcownicy i donosiciele to nie jedyni biznesowo nastawieni mieszkańcy Warszawy. Grasowała też grupa polsko-niemiecka, która – podając się za Gestapo – przeprowadzała rewizje w mieszkaniach, okradając ich właścicieli. Jej członkiem był niemiecki policjant oraz operatywni Polacy, znający dobrze niemiecki.

W rodzinnym mieszkaniu cioci Zuli również odbyła się taka pseudo rewizja, podczas której zabrano cenne przedmioty. Kiedy tata Zuzanny zorientował się, że został okradziony przez zwyczajną bandę złodziei, wśród których znalazł się także niemiecki policjant, postanowił szukać sprawiedliwości …. w Alei Szucha. Mama Zuzanny, a moja babcia, nie chciała go puścić. Wtedy dzielna Zula przekonała mamę, że pójdzie z tatą, a Niemcy przecież nie aresztują mężczyzny z dzieckiem… Przez całe życie wspominała czas spędzony w tym strasznym miejscu… Wygląd wleczonych korytarzem skatowanych więźniów, krzyki bitych ludzi… Niemcy wszczęli procedurę wyjaśniającą… Zula wzięła udział w rozpoznawaniu przestępcy. Już nigdy nie miała zapomnieć pełnego nienawiści spojrzenia mężczyzny, którego wskazała palcem.

Przeżyła też prawdziwą rewizję, podczas której niczego szczęśliwie nie znaleziono, ale i tak aresztowano jej tatę. Na szczęście udało się go wykupić z Pawiaka. W mieszkaniu – w specjalnych skrytkach – przechowywano bibułę i broń. Wspominała, jak podczas tej rewizji tak bardzo trzęsły się jej nogi, że aby ustać, musiała z całej siły oprzeć się o mebel. Po wyjściu gestapowców długo nie udawało jej zapanować nad dygotem ciała.

No i w końcu nadszedł rok 44. Wyjątkowo dramatyczny. Brat Zuzanny – Roman, który dziesięć lat później został moim tatą, znalazł się – wraz ze swoim tatą – w transporcie do obozu koncentracyjnego. Ktoś przybiegł do domu z wiadomością, że pociąg z więźniami stoi jeszcze na bocznicy. Zuzanna – nie bacząc na ostrzał – biegała z garnkiem pełnym gorącej zupy, szukając bliskich. Niestety nieskutecznie. Szesnastolatka musiała się stać głową rodziny. Jej mama, a moja babcia, po utracie męża i syna, dostała wysokiej gorączki. Lekarz stwierdził zapalenie opon mózgowych. W domu była jeszcze moja prababcia Józefa i jej niepełnosprawna, niechodząca,  siostra Leokadia.

W kamienicę uderzył pocisk. Wybuchł pożar. Zuzanna trzykrotnie – pod ostrzałem – wyprowadzała z mieszkania, kolejno – nieprzytomną chorą matkę, ogłuszoną wybuchem babcię i – na dziecięcym wózku – niepełnosprawną ciocię. Wszystkie przeżyły wojnę.

Czyż nie jest to bohaterski życiorys… Kobiecy, filmowy życiorys… Warszawski życiorys…

Z dzieciństwa pamiętam ciocię jako osobę delikatną, ciepłą, serdeczną, o ujmującym uśmiechu, kochającą dzieci, życzliwą ludziom. Pomimo tych wszystkich wojennych przeżyć! Życie – także po wojnie – nie szczędziło jej trudnych momentów. Jej mąż – żołnierz AK i Armii Andersa – był dręczony przesłuchaniami przez UB.  Spotkała ją największa tragedia, która może przydarzyć się kobiecie – musiała pochowała swojego syna. Po tej traumie nigdy już nie doszła do siebie. Straciła smak na życie.

Ale zawsze była skłonna pomagać innym. Kiedy moja mama ciężko zachorowała i musiałam jeździć do niej do szpitala do Łodzi, przychodziła opiekować się moją roczną córeczką.

Pozostanie w ludzkich sercach jako wyjątkowo dzielna i dobra kobieta.

 

 

 

Leave a Reply