Czasami ktoś coś powinien zrobić – bo prezentacja, bo egzamin ustny, klasówka. I męczy się, że musi i robi, żeby się nikt nie czepiał. Niewolnicze dzieło.
A czasem ktoś wcale nie musi, ale tak się wciągnął w klimat – antyku, średniowiecza, dwudziestolecia międzywojennego, lekcji francuskiego – że tworzy np. prześliczną makietę Krakowa albo wizerunek Mostu Kierbedzia, albo też wiersz, albo film… Wkłada w swoje dzieło mnóstwo energii, wysiłku, czasu. A czasem nawet kiedy ma zadane, też się wciąga, angażuje, ekscytuje i wykonuje wszystko z pasją, choć wiele godzin, a niekiedy nawet po nocach.
I w dodatku – ile ma z tego radości! Z samego takiego działania! A potem – z ludzkich reakcji i zachwytów!
Taki paradoks, taki oksymoron – ciężka praca bywa lekka i finezyjna jak piórko!
Praca lekka i byle jaka – męczy jak pańszczyźniana lub katorżnicza!
Człowiek stworzony jest do wolności…