WEEKEND WE DWOJE

Czasami zdarza nam się weekend we dwoje. Wtedy dbamy o siebie. Obowiązkowy jest szybki marsz (4-6 km) z kijkami w Lesie Kabackim, który służy nam za miejsce spacerów od maja 1985 r. Wtedy przeprowadziliśmy się z Ochoty na Ursynów.

Las był kiedyś rezerwatem przyrody. Teraz została tylko tabliczka z informacją o rezerwacie. Od 2016 r. trwa wycinka, której nie udało się zatrzymać ani miłośnikom przyrody, ani duchowi patrona  rezerwatu – prezydenta Stefana Starzyńskiego. No cóż – Las Kabacki to nie Puszcza Białowieska… Młodzi aktywiści nie przypinają się tu do pni… Decydenci tej rzezi drzew w wywieszonych informacjach uspokajają, że dokonuje się jedynie usuwanie obcych w tym miejscu gatunków – sosny i świerku. I że będą nasadzane gatunki „właściwe” – dąb, grab i inne liściaste. Jednak gołym okiem widać, że pod topór idą stare, zdrowe dęby i graby właśnie. Masowo wycinane są brzózki, których stosy bieleją wzdłuż leśnych dróg i które naprawdę trudno pomylić z sosnami i świerkami. Rezerwat zamienił się w młodniak z porytą ciężkim sprzętem ściółką i wielkimi prześwitami, nawet w miejscach, w których stara tabliczka głosi: „zakaz wstępu, ostoja zwierzyny”. To denerwuje, ale w końcu – dobrze, że Lasek Kabacki w ogóle jest! Bo przecież mogło tu powstać nowe osiedle o wdzięcznej nazwie Polesie Kabackie. Teraz wszystko jest możliwe… Ale – cicho sza! Bo może ten pomysł się komuś spodoba…

Cieszymy się więc, że jest i maszerujemy ścieżkami, z trudem próbując unikać pryzm ściętych drzew. Czasami uda się jeszcze zobaczyć zająca. Sarnę. Czasem wielki drapieżny ptak przeleci nisko i bezszelestnie między pniami. Wczoraj – choć to przecież styczeń – podziwialiśmy żaby w jeziorku leśnym, w którym wybija chyba źródełko, stąd brak cieniutkiej warstwy lodu na powierzchni, widocznej w innych miejscach i stąd żaby aktywne, jak na wiosnę. Dzisiaj już zachowywały się, jak przystało na zimę…

Po spacerze, kiedy ciała jeszcze rozgrzane lub nawet troszkę spocone, najprzyjemniej jest ćwiczyć jogę. Uprawiam ją od 1993 r. Mąż dołączył do mnie później. Kiedyś ćwiczyliśmy bardzo regularnie – co najmniej dwa razy w tygodniu. Teraz jest to trudne – sesja jogi powinna się rozpocząć 2-3 godziny po jedzeniu, a zakończyć 2-3 godziny przed spaniem. No i z tym jest problem. Codziennie staramy się ćwiczyć w sierpniu podczas trzytygodniowego pobytu w Horyńcu i zimą podczas dwutygodniowego pobytu w Szklarskiej Porębie. No i sporadycznie – właśnie podczas weekendów we dwoje.

Te weekendy we dwoje są pozbawione takiej dzikiej, roześmianej radości, jak te, gdy dom wypełnia tupotanie rozbieganych nóżek i gwar niepohamowanej dziecięcej energii i gadatliwości. Ale właśnie wtedy, w ciszy, zdarza się euforyczna radość, że ciało – nie biorąc pod uwagę numeru PESEL – pamięta, umie i np. lekko wzbija się do stania na głowie. Śirszasana – królowa asan! Wykonałam ją po raz pierwszy – krzycząc z radości! – dwadzieścia lat temu, po kilku latach ćwiczeń. Około pięciu, sześciu lat zajęło mi pozbycie się lęku przed wykonaniem tej niewątpliwie najbardziej spektakularnej pozycji jogi. Zawsze po dłuższej przerwie, spowodowanej najczęściej brakiem czasu, niekiedy – chorobą, mam tremę, związaną właśnie z tą jedną jedyną asaną, czuję przed nią respekt – czy tym razem na pewno uda mi się stanąć na głowie…. Jeszcze udaje się. I to przynosi ogromną, euforyczną radość i duże poczucie sprawczości i wewnętrznej mocy.

Po sesji jogi i spóźnionym obiedzie oglądamy najczęściej jakiś film. Wczoraj – znakomity choć przerażający mini serial HBO „Czarnobyl”. Dzisiaj byliśmy w teatrze „Roma” na rewelacyjnym koncercie Stanisława Soyki. Artysta zaśpiewał utwory z najnowszej płyty – „Muzyka i słowa”, ale także swoje największe przeboje z „Tolerancją” na czele. Na koniec usłyszeliśmy piosenki Boba Dylana i Bułata Okudżawy. Pisałam ostatnio dużo o czułości… A to był właśnie taki czuły koncert, takie czułe pochylenie się nad kruchym ludzkim istnieniem… I apel o czułość w naszych wzajemnych relacjach…

A przed spaniem – sauna infrared, która w 2017 r. uwolniła mnie od wszelkich dolegliwości bólowych kręgosłupa, związanych z pielęgnacją leżącej mamy.

To był piękny weekend we dwoje.

Leave a Reply