NIECH ŻYJE MUZYKA!

Świątecznie najczęściej słuchamy Chopina, ale czasem – Czajkowskiego, Musorgskiego, różnych odcieni jazzu, a podczas ostatniej Wielkanocy królował u nas Grieg.

Muzyka otacza nas także podczas weekendowych śniadań oraz zawsze w samochodzie.

Zarządza nią Jerzy. On wybiera. Ja mam taką nieznośną cechę, że utwór, który w danym momencie jest mi bliski, puszczałabym bez przerwy, raz za razem. Nie umiem się rozstawać.

Po czterdziestu dwóch latach bycia razem podoba nam się ta sama, bardzo różnorodna muzyka, więc nie czuję złości, że nie mam wpływu na to, czego słuchamy. Jest za to przyjemny element niespodzianki i zaskoczenia. Kiedy się poznaliśmy, słuchałam Niemena i poezji śpiewanej, zwłaszcza z tekstami Agnieszki Osieckiej. Jerzy słuchał Janis Joplin, Jimi’ego Hendrixa i zespołów Led Zeppelin i Deep Purple.

Potem nasze upodobania wymieszały się. Uwielbiamy słuchać każdej dobrej muzyki. Zbyt rzadko słuchamy jej na żywo. Ale może to i dobrze, bo wtedy mam problem z powrotem do rzeczywistości.

Bez muzyki chyba umarłabym.

W trudnych momentach komplikacji, nawarstwień, zmęczenia, skrajnego napięcia – muzyka ewidentnie mnie ratuje!

Ostatni miesiąc był tego wyraźnym dowodem. Późnowieczorne powroty z Belwederskiej… W stanie skrajnej irytacji (bo nie dowieźli czegoś, co miało być już na miejscu od dwóch tygodni i nie ma jak ustalić, kiedy wreszcie dowiozą!!!!) współgrał ze mną zespół Budgie. W momentach wyczerpania i całkowitej utraty energii na nogi stawiali mnie The Rolling Stones. W chwilach rozczarowania i frustracji – Dire Straits i Led Zeppelin ( zwłaszcza „All my love” i „Kashmir”). W weekendy – muzyka etniczna, ostatnio – po spotkaniu bardzo cool(turalnym) – „Ethiopiques”.

Mam na szczęście dla siebie taką właściwość, że trudno jest mi słuchać muzyki mimochodem, przy okazji… Jeśli słucham, to „z oddaniem” – z szybowaniem duszy w inne wymiary.

I to jest czasami ratunek….

A wczoraj jeszcze wzmocnił mnie francuski film z 2014 r. – „Historia Marii” (tytuł oryginalny: „Marie Heurtin”). Uważam, że na wszystkich wydziałach pedagogicznych powinien być egzamin ze znajomości tego filmu, opartego na autentycznej historii. Tematem jest działanie z pasją, którego celem jest umożliwienie drugiemu człowiekowi osiągnięcie pełni człowieczeństwa.

Leave a Reply