MISKA

Ten tekst dedykuję uczestnikom „zielonej szkoły” w Koszelówce, którzy tak ładnie bawili się z naszą suczką Luną.

MISKA

Jest – zamiennie – fajansowa w kolorze groszku lub stalowa. Stoi na tarasie.

Pierwsze pojawiają się sroki. Już o wschodzie słońca. Jeśli zdarzy się, że jest pusta, maszerują po parapetach wzdłuż okien sypialni i dopraszają się o śniadanie. Robią to w subtelny sposób. Ich mowa jest aksamitnie-gardłowa, czuła. Nie ma w niej za grosz agresji czy też natarczywości. Trudno byłoby mi wcześniej odgadnąć, że tak gadają sroki.

Około godziny siódmej nadchodzi Kicia, zwana też Królewną. To z myślą o niej wystawiana jest pełna miska. Kicia nastała kilka lat temu w mroźną noc. Była zupełnie dzika i bardzo głodna. Kiedy wystawiałam jedzenie na taras, ginęła w ciemnościach.  Z czasem oswoiła się. Zdarzało jej się nawet w zamian za pełną miskę przynosić nam w prezencie zagryzione myszki. Nie zaobserwowała jednak – z niezrozumiałych dla siebie względów – naszego zachwytu takimi objawami wdzięczności, więc teraz znalazła inne formy wyrażania swoich pozytywnych emocji. Jak przystało na kota, łasi się, mruczy, wdzięczy. W upalne dni układa nam się na brzuchach. Nauczyła się też na komendę – turlu, turlu! – turlać z boku na bok. Czasami robi obchód mieszkania, choć ze względu na obecność psów nie jest to najłatwiejsze. Zachowuje się wtedy jak typowy dziki kot. Porusza się bezszelestnie. Wie, że jeśli wyczuje ją Figo, czeka ją dramatyczna ucieczka. A jednak czasem udaje jej się sprawić sobie dużą radość i popatrzeć na psa z góry, ze szczytu schodów. Ogromna satysfakcja!!! Z Luną – inaczej. Suczka jest bardzo łagodna. Zdarzało się, że Kicia robiła turlu-turlu na dywanie tuż przed jej nosem. Luna na wszelki wypadek udawała, że tego nie widzi. Pomimo że była taka spolegliwa, żegnało ją zawsze najbardziej ekspresyjne kocie prychanie. Co za los!

Wieczorami oprócz Kici do miski przychodzi też czasami Czarny, młody kocurek ze złamanym  ogonem. Rzadko pojawiają się też jakieś inne koty. Wszystkie one wiedzą dokładnie, że nasz taras należy do terytorium Kici Królewny.

Czasami Kicia miauczy pod drzwiami lub wali łapkami w szybę, pomimo że miska jest pełna. Porcja pieszczot okazuje się tak samo ważna jak porcja kociej karmy.

Między dwunastą a drugą w nocy przy misce harmider jest największy. Miska telepie się na rancie. Słychać głośnie chrupanie, ciamkanie, mlaskanie. Często te dźwięki budzą nas lub nie pozwalają zasnąć. Tak jeż wyraża swoje zainteresowanie kocim jedzeniem. Jesienią potrafi przyprowadzić do miski kilkoro swoich dzieci.

Niewykluczone, że do miski przychodzą jeszcze kuny. Ich ślady widać wokół domu.

Kto by pomyślał, że – w środku miasta – bycie miską z kocią karmą, wystawioną na taras, może być tak pasjonujące….

S__FA01

S__4C80

S__8C80

Leave a Reply