Jakub Lorenc – W SETNĄ ROCZNICĘ ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI

W tym roku obchodzimy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Okoliczność ta zachęca do świętowania na bardzo różne sposoby. Pozwala też stawiać pytania o to, czym jest dla nas niepodległość dzisiaj i jak dziś rozumieć swoją polskość. Czym jest polska tożsamość dzisiaj? Na to pytanie nie ma wyraźnej odpowiedzi. Każdy sam musi sobie na nie odpowiedzieć. I dobrze. W natłoku obchodów niepodległościowych odwołujących się chętnie do symboliki wojskowej i dziejów politycznych (na pewno w tym konkretnym wypadku ważnych) chciałbym z okazji stulecia odzyskania niepodległości przywołać tekst, który – choć napisany w 1944 roku – porusza nadal aktualne problemy złożonych tożsamości. Mianowicie fragment utworu (manifestu?) Juliana Tuwima My Żydzi polscy. Tuwim napisał go w sierpniu 1944 roku na emigracji w Londynie, przede wszystkim w akcie solidarności z ginącym narodem żydowskim. Całość miejscami bardzo poetyckiego, a miejscami wręcz publicystycznego utworu jest próbą zmierzenia się z własną tożsamością jako Polaka i Żyda jednocześnie. I to właśnie kwestia złożonych tożsamości czyni ten tekst atrakcyjną lekturą w okolicy polskiego narodowego Święta Niepodległości.

MY, ŻYDZI POLSCY…

Matce w Polsce lub najukochańszemu Jej cieniowi.

…I od razu słyszę pytanie: „Skąd to MY?” Pytanie w pewnym stopniu uzasadnione. Zadają mi je Żydzi, którym zawsze tłumaczyłem, że jestem Polakiem, a teraz zadadzą mi je Polacy, dla których w znakomitej większości jestem i będę Żydem. Oto odpowiedź dla jednych i drugich.

Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji, ani wyjaśniać jej, tłumaczyć, uzasadniać. Nie dzielę Polaków na „rodowitych” i „nierodowitych”, pozostawiając to rodowitym i nierodowitym rasistom, rodzimym i nierodzimym hitlerowcom. Dzielę Polaków jak Żydów i jak inne narody, na mądrych i głupich, uczciwych i złodziei, inteligentnych i tępych, interesujących i nudnych, krzywdzonych i krzywdzących, gentlemenów i nie-gentlemenów itd. Dzielę też Polaków na faszystów i kontrfaszystów. Te dwa obozy nie są, oczywiście, Jednolite, każdy z nich mieni się odcieniami barw o rozmaitym zgęszczeniu. Ale linia podziału na pewno istnieje, a wkrótce da się całkiem wyraźnie przeprowadzić. Odcienie zostaną odcieniami, lecz barwa samej linii zjaskrawieje i pogłębi się w zdecydowany sposób.

Mógłbym powiedzieć, że w płaszczyźnie politycznej dzielę Polaków na antysemitów i antyfaszystów. Bo faszyzm to zawsze antysemityzm. Antysemityzm jest międzynarodowym językiem faszystów.

Gdyby jednak przyszło do uzasadnienia swej narodowości, a raczej narodowego poczucia, to jestem Polakiem dla najprostszych, niemal prymitywnych powodów przeważnie racjonalnych, częściowo irracjonalnych, ale bez „mistycznej” przyprawy. Być Polakiem – to ani zaszczyt, ani chluba, ani przywilej. To samo jest z oddychaniem. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który jest dumny z tego, że oddycha.

Polak – bo się w Polsce urodziłem, wzrosłem, wychowałem, nauczyłem, bo w Polsce byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy, bo z wygnania chcę koniecznie wrócić do Polski, choćby mi gdzie indziej rajskie rozkosze zapewniono.

Polak – bo dla czułego przesądu, którego żadną racją ani logiką nie potrafię wytłumaczyć, pragnę, aby mnie po śmierci wchłonęła i wessała ziemia polska, nie żadna inna.

Polak – bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano; bo mnie tam polską mową od niemowlęctwa karmiono; bo mnie matka nauczyła polskich wierszy i piosenek; bo gdy przyszedł pierwszy wstrząs poezji, to wyładował się polskimi słowami; bo to, co w życiu stało się najważniejsze – twórczość poetycka – jest nie do pomyślenia w żadnym innym języku, choćbym nim jak najbieglej mówił.

Polak – bo po polsku spowiadałem się z niepokojów pierwszej miłości i po polsku bełkotałem o Jej szczęściu i burzach.

Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprus, a Mickiewicz i Chopin drożsi, niż Szekspir i Beethoven. Drożsi dla powodów, których znowu żadną racją nie potrafię uzasadnić.

Polak – bo przejąłem od Polaków pewną ilość ich wad narodowych. Polak – bo moja nienawiść dla faszystów polskich jest większa, niż faszystów innych narodowości. I uważam to za bardzo poważną cechę mojej polskości.

Ale przede wszystkim – Polak dlatego, że mi się tak podoba.

  1. Skotnicki, W. Klimczak, Społeczność żydowska w Polsce. Zwyczaje i udział w walce o niepodległość. Dwa oblicza krakowskich Żydów, Warszawa 2006, s. 99-100.

 

Warto czytać Tuwima. Cytowany fragment jest świetnym pretekstem do refleksji nad tym, czy aby rozważania autora Kwiatów Polskich nie są aktualne także dzisiaj. Czy aby współcześnie też nie stwarzamy sytuacji, w których może mimowolnie rozliczamy innych z polskości i z tego, jakimi są Polakami? Warto stawiać pytania o tożsamość narodową także w tak jednorodnym społeczeństwie jakim ciągle (choć coraz mniej) jest współczesna Polska. Warto pokazywać przykłady złożonych tożsamości z przeszłości. Warto pozwalać na udzielanie innych niż autor tekstu odpowiedzi. Warto o tym dyskutować z uczniami. Przede wszystkim dlatego, żeby nie było chętnych do świętowania 100, 101, 102, 130 i 500 rocznicy odzyskania niepodległości pod hasłem “Polska dla Polaków”. To jest jeden z niezmiennych celów mojej pracy w szkole.

Jakub Lorenc, nauczyciel historii  w MIS

Tekst w nieco zmienionej wersji ukazał się też na stronie doklasy.pl.

Leave a Reply