Alice Munro

Szklarska Poręba, 25 lutego 2014, wtorek

Kiedyś dobre książki kupowało się w PIW’ie przy ul. Foksal, najczęściej spod lady.

Teraz w markecie Auchan – kilka metrów od natki pietruszki, a kilkanaście metrów od szaf chłodniczych z poporcjowanymi zwłokami zwierząt – można kupić kilkadziesiąt(?!) zbiorów opowiadań Alice Munro.

Pierwsze jej opowiadanie przeczytałam – nietypowo, jak na mnie – w Internecie. Zachwyt był absolutny. Dawno nie wciągnęła mnie tak bardzo żadna beletrystyka. W tekstach Munro ukazana jest nieprawdopodobna wręcz różnorodność i niejednoznacznych stanów emocjonalnych, motywacji, a przede wszystkim – czasami cudowna, czasami tragiczna nieprzewidywalność życia.

Skojarzenie z literackim zachwytem z lat minionych – prozą Gabriela Garcii Marqueza, a zwłaszcza – „Stu latami samotności” i „Miłością w czasach zarazy”. Podobna esencjonalność, błyskotliwość, wyrazistość, wszechwiedzący narrator, karkołomnie zmieniający swój dystans do świata przedstawionego.  Zdania gęste, esencjonalne, chwilami – poetyckie. Choć u Munro to ewidentnie proza psychologiczna, a u Marqueza – realizm magiczny. Ale ileż magii w tej psychologii!

Jak cudownie móc oddać się czytaniu – nieposzatkowanemu przez obowiązki, telefony, myśli, jak natrętne muchy…

Leave a Reply