4 czerwca

Trudno uwierzyć w to, co przytrafiło się mojemu pokoleniu. Nikt z nas nie marzył, że jest to możliwe, choć spora część o to walczyła.

Jestem mało stadna. Jedyna organizacja, do której należałam, to „Solidarność” lat osiemdziesiątych. W gronie rady pedagogicznej było nas … cztery z biało-czerwonymi opaskami w czasie strajków. Pozostali nauczyciele należeli do PZPR. Było pięknie, zwłaszcza gdy w klapach marynarek najstarszych uczniów dostrzegałyśmy tak zwane oporniki. Było pięknie, choć czasami, w czasie strajków komunikacji miejskiej, trzeba było pieszo chodzić do szkoły, taszcząc siatki z uczniowskimi zeszytami.

Innych wspomnień z tych lat też dużo. Może jeszcze przy innej okazji do nich wrócę.

Plakat wyborczy „Solidarności” z Gary Cooperem długo jeszcze po 1989 wisiał na drzwiach pokoju naszej córki.

Dzisiejszy dzień też był piękny, choć celebrowany dopiero wieczorem. Ze wzruszeniem wysłuchałam przemówienie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wcześniej tak mocno przeżywałam jedynie słowa Jana Pawła II, przywołujące Ducha Świętego, i wystąpienie Lecha Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych.

Mam pewność, że słowa Baracka Obamy były potrzebne nie tylko Polsce, ale i światu, zanurzonemu w cynizmie i hipokryzji.

Ważny, piękny dzień!

plakat_4_czerwca_1

Leave a Reply